Problemy agencji pracy z Vlaardingen

Agencje pracy tymczasowej lokujące swoich pracowników w Vlaardingen mogą czekać w najbliższym czasie spore problemy. Wszystko dlatego, że budynek, w którym mieszka 270 pracowników zostanie wkrótce zrównany z ziemią.

„Polen Hotel” Valkenhof w Vlaardingen już niedługo upadnie. Nie chodzi tu jednak o problemy finansowe, ale o faktyczny upadek pod siłą uderzeń kul do rozbiórki. Ten duży kompleks, w którym zakwaterowanych jest prawie 300 pracowników migrujących, był niegdyś centrum dla osób starszych. Tam seniorzy mogli liczyć nie tylko na mieszkanie, ale i na całą niezbędną bazę pomocową. Budynek miał jednak zostać zburzony już w 2018 roku. Tak się jednak nie stało.

 

Emigranci

Powodem cofnięcia decyzji o rozbiórce była sytuacja w regionie. Wszystko z racji bardzo dużej ilości migrantów zarobkowych, pracujących w lokalnych firmach i przedsiębiorstwach. Ludzie ci potrzebowali dachu nad głową, którego niestety brakowało. Dlatego też postanowiono oddać pod „władanie” dwóm agencjom pracy tymczasowej pusty ówcześnie budynek, by te mogły go przekształcić w mieszkania dla pracujących w okolicy robotników z Europy Wschodniej. Rozwiązanie to jednak miało być tylko i wyłącznie czasowym ratunkiem. Nie wycofano się bowiem z planów rozbiórkowych, a jedynie przełożono je o dwa lata, na 2020 rok.

 

Listy

Wiedząc o nieuchronności terminu rozbiórki jeszcze w maju 2018 roku, firmy oferujące pracę w regionie i mieszkania w byłym domu seniora, napisały list do władz Vlaardingen. W dokumencie pytały się urzędników, gdzie mają się podziać z 270 osobami zakwaterowanymi w budynku. Nie mogą ich przecież wyrzucić na bruk, a obecna sytuacja na rynku mieszkaniowym sprawia, iż firmy te nie widzą dobrego rozwiązania.

 

Problemy

Firmy pośrednictwa pracy podpisały umowę z władzami gminy, z której wynika, że wstrzymają się z masowym wykupem deficytowych mieszkań, jeśli gmina pomoże w budowie kompleksów dla pracowników tymczasowych.

Pojawia się jednak pewien problem. Czas ucieka, a kompleksy dla pracowników ze wschodu nie powstają. Nawet jeśli pojawia się wola samorządowców, szybko traci ona impet wraz z reakcjami mieszkańców. Przykładem tego jest kompleks przy Zuidbuurtseweg. Od paru lat nad jego stworzeniem pracuje jedna z agencji. Problem jednak w tym, iż praktycznie od samego początku muszą oni zmagać się z ogromną presją społeczną. Mieszkańcy nie chcą mieć migrantów zarobkowych za sąsiadów i robią wszystko by opóźnić lub wstrzymać pracę. Lokalne władze  muszą zaś również słuchać ich głosu.

 

Miecz obosieczny

Podobny sposób myślenia widać było choćby w przypadku domu starców przerobionego na „polski hotel”. Mieszkańcy Valkenhof od lat wzywają do rozbiórki. Uważali oni, iż kompleks ten jest brzydki i nie wpasowuje się w okolice. Gdy zaś w budynku pojawili się pracownicy tymczasowi, społeczność jeszcze bardziej zaczęła nalegać na wyburzenie. Mieszkańcy z byłego bloku wschodniego są bowiem zbyt uciążliwi jako sąsiedzi.

Problem jednak w tym, iż takie działania to „miecz obosieczny”. Eksmisja pracowników z dawnego domu starców nie spowoduje, że ludzie znikną. Sprawi to, że biura pośrednictwa pracy będą musiały wejść na lokalny rynek mieszkaniowy. Poskutkuje to tym, iż wykupią oni sporą część mieszkań rozrzuconych w różnych częściach miasta dla swoich pracowników. Domów dla Holendrów zostanie więc jeszcze mniej, a ich ceny z racji na rosnący deficyt jeszcze bardziej pójdą w górę. Lokalni mieszkańcy mający „alergię” na Polaków, czy inne mniejszości jednak nie chcą dostrzec tego problemu.

Jedyna więc szansa w tym, że władze znów przesuną datę wyburzenia, ale na to niestety się nie zapowiada.