Prawie 300 ofiar handlu ludźmi namierzonych przez CKM
Prawie 300 ofiar handlu ludźmi i wykorzystania seksualnego. Większość tej grupy stanowią dzieci, małoletnie dziewczyny i nastolatki. Sprawy te udało się wykryć dzięki Chat with Fier, anonimowemu komunikatorowi dostępnemu na stronach CKM.
CKM, czyli Holenderskie Centrum Przeciwko Handlowi Dziećmi i Ludźmi wykazało w środę, iż zidentyfikowało 299 ofiar tego nielegalnego procederu. Wszystko za pomocą tak błahej wtyczki na stronie, jak anonimowy czat, który pozwala porozmawiać z doradcą. To na niego pisały zarówno młode ofiary, jak i osoby, które wiedziały, iż ktoś jest przetrzymywany lub wykorzystywany wbrew swojej woli.
Przerażająca skala
Jak wskazuje CKM, dwie trzecie kontaktów pochodziło od osób nieletnich. Jedna czwarta z nich miała mniej niż piętnaście lat. W połowie zaś przypadków wykorzystywanie trwało dłużej niż rok. Dane wskazują również, iż w przypadku 20% ofiar były one wykorzystywane przez wielu sprawców.
Najnowsze szacunki wskazują, iż około 1300 dziewcząt w Holandii pada ofiarami handlu ludźmi. Z tego na światło dzienne wychodzi nie więcej niż 2-3% wszystkich przypadków. Dzięki zaś czatowi CKM liczbę tę udało się zwiększyć do kilkunastu procent. Z punktu statystyki to może niewiele, ale z perspektywy wykorzystywanych, zastraszanych dziewczyn to milowy krok w dobrą stronę.
Koronawirus problemem dla ofiar
Jak wynika z danych Chat with Fier, od stycznia do końca kwietnia tego roku, zgłosiło się do KCM około dziewięćdziesięciu ofiar wykorzystania seksualnego. Liczby te zaczęły gwałtownie szybować w górę, kiedy to w Królestwie Niderlandów wprowadzono restrykcyjne obostrzenia koronowe i lockdown.
Czemu tak się dzieje? Obecnie trwają dokładne badania na ten temat. Wiele wskazuje jednak na to, iż zamknięcie ludzi w domach staje się rajem dla oprawców. Młode osoby często są bowiem krzywdzone przez członków swojej rodziny. Brak wyjścia do szkoły, do pracy czy spotkań z przyjaciółmi powoduje nie tylko to, iż ofiara pozostaje z oprawcą dłuższy czas, ale i to, iż nikt nie zobaczy siniaków, podkrążonych oczu lub depresji ofiary. Ponadto część psychologów wskazuje, iż ludzie wykorzystywani przez długi czas przejawiają syndrom niższości, wycofania, uległości.W takiej sytuacji, gdy w kraju szaleje epidemia i wszystkie wysiłki skupiają się na walce z nią, ci godzą się cierpieć, by tylko „nie zawracać głowy służbom”, godzą się więc ze swym losem.
Na koniec nie można też zapominać o wzroście szarej strefy. Wiele młodych kobiet, które i tak nielegalnie pracowało w domach publicznych, zaczęło działać na własną rękę, prywatnie, co naraża je na wiele tragicznych konsekwencji.