Potwór z Rijnhaven w Rotterdamie

Wiemy kim był potwór z portu w Rotterdamie

Mieszkańcy Rotterdamu coraz częściej mówią o potworze z Rijnhaven. Nie chodzi tu jednak o przestępcę, psychopatę, który wyrządza krzywdę ludziom lub zwierzętom. Ludność coraz częściej mówi o potworze- niezidentyfikowanym stworzeniu, które  pojawia się tamtejszych wodach, podczas odpływu. Niektórym szczęśliwcom udało się go nawet nagrać. Czyżby Rotterdam miał własną Nessi?

rozliczenie podatku z Holandii

To żyje!?

Od kilku dni mieszkańcy Rotterdamu przechadzający się nabrzeżami Rijnhaven informują o dziwnym wodnym stworzeniu. Stwór ten co jakiś czas wypływa na powierzchnię, bulgocze, chlupocze, by po kilku sekundach znów zniknąć w ciemnych odmętach wody. Co to jest? Niektórzy uważają, iż jest to duży sum. Ryby te potrafią dochodzić bowiem do kilku metrów długości i ważyć nawet ponad 100 kilogramów. Okazy takie wyławiano już z niderlandzkich kanałów, a wędkarze wskazują, iż potrafią one rosnąć przez całe życie jeśli tylko mają dostęp do pokarmu, a tego zaś ponoć w Rotterdamie nie brakuje. Inni widzą bardziej tropikalne wyjaśnienie, wskazując na aligatora, albo kajmana, który uciekł z hodowli i zadomowił się w Holandii. Jeszcze inni dostrzegają w nim fokę lub innego morskiego ssaka. Nie brakuje też bardziej abstrakcyjnych i prześmiewczych pomysłów, wśród których można znaleźć pływaka synchronicznego, czy też miniaturową, niemiecką łódź podwodną, której załoga nie wie, że wojna się skończyła. Co przechodzień to opinia, a niektórzy wręcz prześcigając się w pomysłach, liczą, iż ich miasto zyska nową atrakcję niczym słynny potwór z Loch Ness

XXI wiek

W porównaniu do ujęć słynnej Nessi, materiały prezentujące potwora z Rotterdamu są dużo lepszej jakości, a z każdym tygodniem w sieci pojawia się ich coraz więcej. Jak wskazuje jeden z pracowników Muzeum Historii Naturalnej w Rotterdamie, obrazy te stają się coraz lepsze, ale i coraz bardziej przerażające. Nadal bowiem nie ma odpowiedzi, co to jest, a wyobraźnia podsuwa coraz bardziej szalone obrazy.

To nie kraken

A może to mały kraken? Biolodzy jednak studzą nadzieje na takie rewelacje. Jeden z obserwatorów wskazywał, iż zwierzę to miało duży ogon. To zaś pozwala części ekspertów sądzić, iż jest to martwy sum, truchło zaś jest szarpane i zjadane przez inne ryby, dlatego też tak miota się w wodzie. Inni obserwatorzy wskazują na kolejną, równie logiczną koncepcję. Z ich obserwacji wynika, że „stworzenie” to pojawia się tylko podczas odpływu i widoczne jest stale w tym samym miejscu. Co to oznacza? Iż mogą to być śmieci, które trzymają się dna i które pojawiają się gdy poziom wody opala. Cały zaś ruch to nic innego jak falowanie w porcie. Nic nadzwyczajnego. Wielu jednak takich sceptyków co do prawdziwości stworzenia, nie chce jednak sprawdzać, co to jest. Czemu? Jak sami wskazują fajnie jest gdy stwór ten owiany jest pewną tajemnicą, pewną legendą. Nikt przecież nie chce zabić lokalnej atrakcji turystycznej, którą z nabrzeży starają się wypatrzeć dziesiątki osób.