Polski hotel robotniczy – czyli sytuacja lubi się powtarzać
Przy Heidebloemstraat, w Schijndel stoi opuszczony biurowiec. Budynek ten w 2023 roku ma się stać nowym hotelem robotniczym dla migrantów z naszego kraju. Plany są ambitne i powinny przypaść do gustu nawet najwybredniejszym naszym rodakom. Jest tylko jeden problem. Okoliczni mieszkańcy, którzy mówią „nie” całej inwestycji.
Coś się ruszyło
Holandia pomimo kryzysu nadal potrzebuje pracowników z naszego kraju. Pracownik taki, oprócz etatu wymaga również miejsca zamieszkania. Dlatego też agencja pracy Schijndel JJM postanowiła w tym celu wykorzystać stary budynek biurowy znajdujący się na tamtejszym terenie przemysłowym. Konstrukcja, w której kiedyś mieściła się administracja, ma zamienić się na hotel robotniczy dla 70 naszych rodaków. Ludzie ci, według planów, mają być zakwaterowani w jednoosobowych pokojach. Dla gości ma być dostępna wspólna sala rekreacyjna zapewne z wieloma grami czy, np. stołem bilardowym. Oprócz tego do dyspozycji mieszkańców ma być oddany parking. Nie ma więc mowy o podbieraniu miejsca sąsiadom. Ponadto agencja zastanawia się, czy nie podjąć współpracy z lokalnym, polskim supermarketem, tak by to on dostarczał mieszkańcom produkty spożywcze. Dzięki czemu nie musieliby oni chodzić po pracy do sklepu. Wszystko to zaś byłoby przybrane w szaty zrównoważonego rozwoju z panelami solarnymi na dachu i energooszczędnym sprzętem wewnątrz.
Program poprawy warunków
Jak widać, założenia te diametralnie różnią się od warunków znanych z niektórych „polskich domków”, gdzie to pracownicy śpią na materacach, po pięciu w jednym pokoju. Jest to poniekąd efekt zasługi polityki gminy Meierijstad, która w najbliższych latach chce stworzyć nie tylko około 2500 nowych miejsc dla migrantów zarobkowych, ale zapewnić im warunki na miarę drugiej dekady XXI wieku, w cywilizowanym kraju Europy Zachodniej.
Nie
Pomysłowi temu sprzeciwiają się jednak lokalni mieszkańcy. Obecnie na terenie przemysłowym mieszka około 20 rodzin. To one są w głównej mierze przerażone tym pomysłem. Ściągnięcie tam Polaków, Rumunów czy Węgrów oznaczałoby, iż na tym obszarze co drugi mieszkaniec byłby migrantem. Zresztą nie tylko to boli miejscową społeczność. Niektórzy mówią wprost, iż nie chcą tam nikogo nowego, niezależnie czy będą to migranci, czy rodowici Holendrzy. Tak duża grupa ludzi w tak małym budynku, nawet pomimo pojedynczych pokoi, może stać się utrapieniem. Jak wskazują mieszkańcy, w okolicy nic nie ma. Ludzie ci w weekendy nie będą mieli więc nic innego do roboty jak picie i imprezowanie, a to zakończy się rozniesieniem okolicy w drobny mak. Podobne obiekcje ma również część mieszkańców Schijndel, którzy uważają, iż Polacy doprowadzą, np. do wzrostu przestępczości w regionie.
Spokojnie
Sytuacje studzą jednak przedstawiciele agencji pracy i lokalni urzędnicy. Ci pierwsi wskazują, iż lokal będzie cały czas nadzorowany przez przedstawicieli agencji, dzięki czemu nic złego dziać się tam nie będzie. Również władze gminy wskazują, iż służą pomocą i wyjaśnią wszystkie wątpliwości. Oferują też pole do negocjacji między mieszkańcami a agencją. Samorząd nie widzi bowiem problemu w zakwaterowaniu tam Polaków.
Czyżby więc już nie długo nasi rodacy mieliby otrzymać hotel robotniczy o naprawdę wysokim standardzie?