Polska klasą sama dla siebie na tle całej Europy

Polska jest niekwestionowanym, europejskim liderem. Niektórzy obserwatorzy i analitycy mówią, iż w najnowszym zestawieniu nasz kraj może pochwalić się takimi wynikami, iż należałoby stworzyć dla niego osobną klasę zwaną "polskim standardem". Problem jednak w tym, iż pozostała część Starego Kontynentu nie ma nam czego zazdrościć. Dane pokazują bowiem jasno, iż w naszej ojczyźnie mamy najgorszą dostępność do nowoczesnej antykoncepcji na kontynencie. Czemu u nas jest tak źle i jak wypada w tym zestawieniu Holandia?

rozliczenie podatku z Holandii

Było źle, a jest jeszcze gorzej

Dane zaprezentowane kilka dni temu, a dotyczące 2021 roku, nie pozostawiają złudzeń. Na kolorowej mapie Europy widać, iż w legendzie został dodany jeden mocny, ciemnoczerwony, krwisty kolor. Kolor zarezerwowany dla Polski. Żaden inny kraj nawet nie zbliża się bowiem do tej barwy. Co ona oznacza? To, iż mamy najniższy wskaźnik dostępności antykoncepcji. Wynosi on bowiem tylko 33,5%. Jest więc bardzo źle, wyprzeda nas nawet Rosja, Turcja czy kraje byłej Jugosławii. Gdyby tego było mało, w porównaniu do danych z ubiegłego roku, sytuacja w Polsce jeszcze się pogorszyła. Dane z 2020 roku wskazywały bowiem na 35,1%.\

 

Przodownicy

Na drugim końcu tej skali mocno zielonym kolorem oznaczone są kraje, w których antykoncepcja nie jest tematem tabu i jest wyjątkowo łatwo dostępna. Na pierwszym miejscu pod względem dostępności znajdują się ex aequo trzy kraje: Belgia, Francja i Wielka Brytania. Cała trójka osiągnęła bowiem wynik 91,1%. Następne miejsca zajmują odpowiednio Luksemburg 85,2% Szwecja 82,9% i Estonia, 81,6%. Holandia z wynikiem 81,1 zajmuje piąte miejsce.
Na przed ostatnim miejscu w rankingu znalazła się Rosja z wynikiem 42,8%, jest ona jednak i tak o 9,3 punktu procentowego przed Polską.

 

Co z tą Polską?

Czemu nasz kraj znalazł się nawet nie w ogonie stawki, ale w ogóle zgubił peleton z oczu? Podczas gdy w Holandii kwestia nowoczesnych tabletek antykoncepcyjnych, refundacji ich kosztów czy dostępność pigułki ratunkowej lub wkładki domacicznej nie stanowią żadnego problemu, tak w naszej ojczyźnie jest to temat tabu, a nawet nierzadko cel ataku ze strony rządzących polityków.

Jak wskazuje Europejskie Parlamentarne Forum dla Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych, które co roku przygotowuje przytoczony tu "Contraception Atlas", największymi problemami w Polsce są:

  • Bardzo utrudniony dostęp do lekarzy ginekologów, co przeradza się na długi czas oczekiwania na wizytę. Problem ten dotyka w największym stopniu małe miejscowości.
  • Obowiązkowa recepta na pigułkę „dzień po”. Środek ten, będący antykoncepcją awaryjną, w praktycznie całej Zachodniej Europie dostępny jest bez recepty. W Polsce musi go wypisać lekarz, co w połączeniu z trudnym dostępem do służby zdrowia i długim czasem oczekiwania (nawet na teleporadę lekarza rodzinnego), często przekreśla jego użycie.
  • Walka władzy o usunięcie wychowania seksualnego ze szkół, co przeradza się w praktycznie brak jakiejkolwiek edukacji seksualnej w placówkach oświatowych.
  • Wymóg zgody rodzica na wizytę lekarską u ginekologa. Jest to prawny paradoks. Nastolatka może bowiem zgodnie z prawem uprawiać seks po ukończeniu 15 roku życia. Nie może jednak bez zgody rodziców udać się do lekarza, by ten przepisał jej tabletki antykoncepcyjne.
  • Gdy zaś mowa o tych środkach nie sposób nie dodać, iż są one płatne. Na zachodzie kontynentu większość z nich jest refundowana w całości albo w znacznym stopniu. Dotyczy to zarówno środków farmakologicznych jak i mechanicznych.
  • Na koniec nie można nie wspomnieć o zaostrzonym przez rząd prawie aborcyjnym.

Polska patologia

Wszystko to sprawia, iż zwłaszcza młode dziewczyny w naszej ojczyźnie postawione są przed ogromnym murem tabu. Obecna władza nie chce mówić o seksie w szkołach, wpajając uczniom katolickie wartości. Nastolatka, do ukończenia 18 roku życia, nie porozmawia o tych kwestiach również z lekarzem, jeśli jej konserwatywni rodzice na to nie pozwolą. Nawet jeśli dziewczynie uda się po tygodniach czekania dostać do ginekologa, to staje przed kolejnym problemem. Nowoczesne środki antykoncepcyjne są drogie. Kosztują tyle, iż wielu młodych kobiet po prostu na nie nie stać.
Wszystko to powoduje, iż poziom dostępu do antykoncepcji w Polsce jest tak niski, a farmaceuci w Holandii lub innych krajach zachodniej Europy ze zdziwieniem widzą Polki kupujące tabletki „dzień po”, by mieć ten środek w apteczce na wszelki wypadek.

 

Źródło:  Bankier.pl