Polityczny bumerang, czyli kary za atak na ratowników

W ustawodawstwie każdego kraju znajdą się tematy, które wywołują ogromne zainteresowanie i poparcie społeczne. Projekty te, pomimo szumnych pierwszych zapowiedzi, gdzieś jednak znikają, by po kilku, a czasem nawet kilkunastu miesiącach wrócić jak bumerang. W Niderlandach taka sytuacja ma miejsce z przepisami dotyczącymi kar za ataki na funkcjonariuszy publicznych.

Projekt nowych przepisów zakłada, iż kto dopuszcza się przemocy wobec osoby wykonującej zadania publiczne, nie będzie mógł wykonywać czynności społecznie pożytecznych w wyniku wyroku sądu. Co to oznacza? W największym skrócie to, iż osoby, które zaatakują np. ratownika medycznego lub strażaka przy pracy nie usłyszą kary w wymiarze X godzin prac społecznych.

Przemoc względem funkcjonariuszy publicznych

Z roku na rok w Królestwie Niderlandów odnotowuje się coraz więcej przypadków, w których to ludzie utrudniają pracę lub używają przemocy względem pracowników publicznych. Nie chodzi tu tylko o ataki na policjantów czy BOA, ale też na strażaków i ratowników medycznych. Już niejednokrotnie medycy musieli dosłownie walczyć, by dostać się do rannej ofiary awantury. Podobnie strażacy nieraz muszą prosić o wsparcie policji, gdy na skutek waśni i wrogości ludzie nie pozwalają im gasić, ponieważ dom/garaż/samochód należy do ich wrednego sąsiada czy szefa, który ich zwolnił. Pół biedy, jeśli zaślepieni złością, a nierzadko i alkoholem lub narkotykami, ludzie stosują bierny opór względem ratowników. Coraz częściej jednak dochodzi do czynnych aktów przemocy. To zaś zdaniem polityków jest niedopuszczalne.

 

Ministerialny apel odnośnie bezpieczeństwa ratowników

Ministrowie Sander Dekker i Ferd Grapperhaus wystosowali we wtorek do Izby Reprezentantów specjalne pismo. Można w nim przeczytać, iż chcą, by parlament wprowadził bezwzględne kary więzienia dla osób, które dopuściły się jakiejkolwiek przemocy względem funkcjonariuszy publicznych na służbie. Politycy zwracają w nim uwagę, iż służby te codziennie ryzykują swoje zdrowie i życie, by ratować zdrowie i życie innych. Należy im więc zapewnić maksymalną ochronę i bezpieczeństwo. Tak, by wiedzieli, że za rękę podniesioną na nich napastnicy skończą w więzieniu. Wysokie kary mają tu pełnić funkcję odstraszającą, tak by nikt nawet nie pomyślał o przepychankach z ratownikiem medycznym czy policjantem.

 

Czy to już było?

Może się wydawać, iż wszystko to już było. Iż ktoś już kiedyś wskazywał na ten problem. Tak w Niderlandach to „temat bumerang”, który powraca za każdym razem, gdy dochodzi do tego typu incydentu. Kilka miesięcy temu, po fali ataków na policję, znów rozgorzała podobna dyskusja, w której głos zabrał wymiar sprawiedliwości. Sędziowie uznali wtedy, iż będą stosować kary w górnych granicach widełek za tego typu przewinienia. W praktyce oznaczać to miało brak kar w zawieszeniu. Sądy, decydując się na taki krok, poprosiły jednak polityków, by ci nie przejmowali ich roli i nie ustanawiali prawa na potrzeby chwili, by rozładować społeczne emocje. Widać jednak, iż sprawa ta, na której wyjątkowo łatwo się wypromować, znów wróciła, właśnie jak przysłowiowy bumerang.