Policyjny pościg za Polakiem w Nijmegen

Polak po 13-latach wraca do ojczyzny i to na długo

Możesz uciekać, ale przed nami i tak się nie ukryjesz. Tak policja z Nijmegen skomentowała poczynania naszego rodaka podczas policyjnego pościgu, za jego skromną osobą.

Sytuacja zaczęła się dość zwyczajnie. Wtorkowy poranek, w urzędzie miejskim w Nijmegen było wielu petentów. W końcu nadeszła kolej na mężczyznę w średnim wieku, który przebąkując pod nosem swoje dane, chciał załatwić jedną z usług. Sprawa wymagała jednak podania danych ze swojego dowodu osobistego. Mężczyzna podał wszelkie informacje, tyle tylko, że nie ze swojego dowodu. Dane te bowiem ewidentnie nie pasowały do człowieka, którego urzędnik widział po drugiej stronie biurka. Prewencyjnie na miejsce została wezwana policja. Nikt jednak nie podejrzewał przestępstwa. Bardziej mogło to wiązać się z brakiem zaświadczenia - pełnomocnictwa, co zakończyłoby się tylko zwyczajnym pouczeniem przez stróżów prawa. Mężczyzna został więc poproszony, by chwilę poczekał i nie blokował kolejki.

Polak na widok policji postanowił sprawdzić, jak szybko potrafi biegać. 

Ucieczka

Chwilę później, gdy w urzędzie pojawili się funkcjonariusze policji, Polaka naszła chęć na jogging. Gdy tylko zobaczył duet w mundurach powoli, ale stanowczo zaczął przemieszczać się w kierunku drzwi, tak by po opuszczeniu budynku zacząć biec przed siebie. Chwile później było już po wszystkim. Dystans, który dzielił mężczyznę od patrolu i kilka szybkich manewrów pozwoliło mu zgubić pościg.

Jego szczęście nie trwało jednak zbyt długo, przechadzając się już swobodnie ulicą, nasz rodak natknął się na patrol na Oranjesingel. Być może mundurowi nie zwróciliby nawet na niego uwagi, gdyby nie jego podejrzane zachowanie. Polak widząc policjantów, po prostu odwrócił się  i zaczął uciekać. Funkcjonariusze podjęli pościg.

Mężczyzna znów zniknął policjantom z oczu, ci jednak znając przybliżony rysopis sprawcy, zaczęli rozpytywać przechodniów. Większość z nich zwróciła uwagę na biegnącego chodnikiem mężczyznę. Dzięki temu, jak po nitce do kłębka, patrol podążał tropem uciekiniera. W końcu po dłuższej chwili takich podchodów oficerom udało się zatrzymać zbiega na Van Schevichavenstraat.

 

Człowiek o stu twarzach

Na komendzie wyszło na jaw, że dane, którymi posługiwał się Polak, nie były jedynymi. Nasz rodak starał się podszywać również po parę innych osób. Mężczyzna ten był już wielokrotnie spisywany przez mundurowych w różnych częściach Holandii, lecz zawsze jako ktoś inny. Jego prawdziwą tożsamość odkryto dzięki analizie odcisku palca. To on wskazał stróżom prawa nie tylko prawdziwe dane obywatela znad Wisły, ale również zdradził motyw jego ucieczki i przebywania w Niderlandach. Człowiek ten miał bowiem w Polsce odbyć karę ponad ośmioletniego pozbawienia wolności, jednak dziwnym trafem „zapomniał” się stawić do zakładu karnego na odsiadkę.