Policyjny nalot w Rotterdamie 600kg kokainy i miliony euro

Holenderski George Floyd? Czy policja zabiła zatrzymanego?

Funkcjonariusze policji dokonali nalotów na dwa domy w Rotterdamie. W efekcie przechwycono ponad pół tony czystej kokainy i 2 miliony euro w gotówce. Policja chwali się również zatrzymaniem czterech osób bez stałego miejsca zameldowania.

Jak to zwykle bywa, policja w kwestii tego typu spraw informuje media ze znacznym opóźnieniem. „Poślizg” ten dotyczy działań operacyjnych i toczącego się śledztwa. Dopiero w momencie, w którym funkcjonariusze uznają, iż wszystkie dowody zostały zabezpieczone, a podejrzani aresztowani wiadomość o sukcesie trafia do mediów.

 

Cynk

Jak mówią agenci ds. zwalczania przestępczości narkotykowej otrzymali oni informacje o podejrzanych budynku przy Strevelsweg. Dane te były na tyle interesujące, iż oficerowie zdecydowali się przystąpić do obserwacji. Podczas subtelnego nadzoru stróże prawa zauważyli ludzi, który regularnie wchodzili i wychodzili z dużymi torbami z domu. Ci sami mężczyźni pojawiali się również w drugim budynku przy Lange Hilleweg. Po dłuższej obserwacji śledczy zdecydowali się wreszcie na działanie.

 

600kg kokainy i 2 miliony euro

W nocy z 7 na 8 listopada mundurowi dokonali skoordynowanego nalotu na oba domy. Opłaciło się. W willi przy Lange Hilleweg znaleziono 300 kilogramów kokainy. Tyle samo białego proszku znaleziono również na Strevelsweg. Tam jednak oprócz narkotyku policjanci zabezpieczyli również broń palną i amunicję. To jednak nie był koniec. Podczas akcji odnaleziono samochód, który najprawdopodobniej należał do przestępców. Pojazd zaprowadził śledczych do trzeciego, nieuwzględnionego wcześniej w akcji budynku. Policja weszła do niego w środę. Tam, na gorącym uczynku zatrzymano kobietę i mężczyznę przeliczającego pieniądze. Przejęto również kwotę w gotówce – 2 miliony euro. Oprócz „bankierów” funkcjonariusze w zatrzymali jeszcze jedną parę, kobietę i mężczyznę w wieku 59 i 36-lat.

 

Domy widma

Śledztwo wykazało również, iż wszystkie budynki były „domami duchów", w lokacjach tych nie powinno być nikogo. W teorii są to pustostany. Wielu ludzi licząc jednak na łatwy zysk, wynajmuje je osobom, które chcą pozostać anonimowe. Za brak zadawania pytań najemcy odwdzięczają się zwykle hojnym czynszem w gotówce. Działalność taka jest jednak karalna, a wynajmujący może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za współudział np. w produkcji narkotyków.