Policyjny kurs na włamywacza w Holandii

Mężczyzna "miał gadane" - policjant oszust grasował w Amsterdamie

Czy policja może nauczyć się czegoś od przestępców? Docierające do nas informacje z Holandii pokazują, że tak. Funkcjonariusze uczą się jak otwierać zamki, by uratować miliony… euro z budżetu policji.

Dzień jak co dzień. Holenderska policja otrzymuje informacje, iż w danym lokalu może znajdować się nielegalna uprawa pewnych krzaczków. Policjanci przyjeżdżają na miejsce. Na klatce wręcz bije charakterystyczna woń suszu. Wszystko wskazuje więc, że informator miał rację. Mundurowi dzwonią do mieszkania, nikt nie odpowiada. Aby więc dostać się do środka, oficerowie decydują się na wezwać na pomoc ślusarza. Ten niestety nie ma czasu. Zapada decyzja o wejściu siłowym. Po kilku uderzeniach tarana zamek i zawiasy w końcu puszczają. Mundurowi dostają się do środka. Okazuje się, że w mieszkaniu nie ma ani jednego krzaczka konopi. Śledczy musieli pomylić mieszkania. W tym czasie zjawia się przerażony właściciel lokalu, który wrzeszcząc, domaga się zwrotu 2 tysięcy euro za nowe drzwi.

 

Oczywiście trochę przejaskrawiliśmy powyższy przykład, ale informacje dobiegające z Holandii mówią o setkach przypadków, kiedy to funkcjonariusze muszą wchodzić do budynków metodą siłową, czy rozbrajać zamki z pomocą ślusarza. Dotyczy się to wielu sytuacji, od tych związanych z zatrzymywaniem przestępców, po wsparcie pogotowia, gdy to nie umie dostać się do staruszka, z którym od kilku dni nie ma kontaktu.

 

Drogi biznes

Jak podaje policja, każdorazowe wezwanie ślusarza, by otwarł drzwi to koszt od 200 do 250 euro. Działanie to jest nie tylko drogie, ale i czasochłonne. Stosowny specjalista nie zawsze może bowiem mieć czas i możliwości współpracy z policją. Wykorzystanie taranów lub strzelby do przestrzelenia zamków (co jest efektowne, ale niezwykle rzadko spotykane), to zaś uszczuplenie budżetu o tysiące euro. Wymiana drzwi, ościeżnicy a czasem nawet nowe tynkowanie, poważnie drenuje budżet stróżów prawa.

 

Niekonwencjonalny pomysł

By więc zaoszczędzić czas i pieniądze agent Tolga z Limburgii wpadł na niekonwencjonalny pomysł. Co by się stało, gdyby oficerów tamtejszych komisariatów nauczyć otwierania zamków. Wiedza ta mogła popłynąć z dwóch źródeł. Od ślusarzy oraz od przestępców, którzy są ekspertami w tym fachu i potrafią poradzić sobie z najbardziej wymyślnymi zamkami. Wszystko to pozwoliło stworzyć zestaw niezbędnych narzędzi do otwierania drzwi. Później zaś wystarczyło przeszkolić patrole. Po początkowych obiekcjach pomysł ten jednak postanowiła wypróbować policja z Limburgii.

 

Sukcesy

Jak mówią mundurowi, był to strzał w dziesiątkę. Kiedyś musieli czekać ponad półtorej godziny na przybycie ślusarza. Teraz sami są wstanie otworzyć 85% drzwi w ciągu 15 minut. Dzięki nowym umiejętnościom patrole otwarły prawie 380 zamków, dzięki temu policjantom udało się zaoszczędzić około 100 000 euro w ciągu minionego roku.

Wszystko to sprawiło, iż komendy z innych regionów również są zainteresowane podobnym rozwiązaniem. Wszystko to spowodowało, iż na szczeblu politycznym trwają obecnie dyskusje na temat możliwości wdrożenia szkolenia na szczeblu krajowym. Wiele wskazuje na to, iż w budżecie policji znajdą się środki na takie działania. Wszystko dlatego, że wedle wstępnych szacunków pozwoli to zaoszczędzić niderlandzkiej policji 2 miliony euro rocznie.

 

Interesują cię bieżące informacje z Holandii? Odwiedź naszą stronę i dowiedz się więcej.