Policyjne zabawy podczas przeszukania

Przeszukania dokonywane przez funkcjonariuszy policji to standardowa procedura. Co więc musiała zrobić dwójka mundurowych, iż ich działania nazwano niedopuszczalnymi, a oficerów przeniesiono w trybie natychmiastowym?

Komenda w Rotterdamie przyznaje, iż podczas jednego z prowadzonych przez jej ludzi nalotów doszło do poważnych nieścisłości podczas akcji przeszukania. Błędy były na tyle duże, że tamtejszy rzecznik prasowy mówi o „niedopuszczalnym zachowaniu”. Funkcjonariusze biorący zaś udział w akcji zostali przeniesieni do innego działu.

 

Funkcjonariusze policji bawią się wibratorami podczas przeszukania budynku.

 

Nalot

Cała sprawa to pokłosie wydarzeń, jakie miały miejsce w domu na Meerdijk w Rotterdam-IJsselmonde, w maju zeszłego roku. W trakcie przeszukania funkcjonariusze szukali w nieruchomości narkotyków. Podczas czynności gospodarza nie było w domu. Niemniej jednak bardzo szybko dowiedział się o akcji. O ruchu w domu powiadomiły go alarmy. Następnie oglądał wydarzenia poprzez zainstalowany w budynku system kamer bezpieczeństwa. Całe te działania miały go przerazić. Następnego dnia przekazał wszystkie nagrania funkcjonariuszom wraz z długą listą swoich zastrzeżeń co do policyjnej akcji.

Nagrania

Okazało się, iż na nagraniach widać nie tylko jak funkcjonariusze dokonują samego przeszukania. Oprócz tego mieli się częstować puszkami znajdującymi się w lodówce, w kuchni. Gdy zaś weszli do sypialni, kamery nagrały, jak policjanci bawią się, wymachując wibratorami żony gospodarza. Mikrofony uchwyciły zaś rozmowę funkcjonariuszy opisującą w niewybredny sposób, mieszkającą tam kobietę.

 

Działania

Nagrania te sprawiły, że o całej sprawie stało się głośniej niż o samym przeszukaniu. Komenda prowadzi szeroko zakrojone śledztwo w sprawie postępowania wysłanych na akcje podkomendnych. Ponadto bohaterowie filmu, jeszcze bez jakichkolwiek dowodów czy nawet postawienia zarzutów, zostali skierowani w trybie natychmiastowym do innego zespołu. Inne środki, takie jak nagana czy nawet zwolnienie dyscyplinarne, zostaną nałożone dopiero po dokładnym wyjaśnieniu całej sprawy.

W sprawie zabrał również głos zastępca burmistrza Rotterdamu, który przed laty sam był komendantem w tym mieście. Samorządowiec uważa, iż tamtejsza policja za punkt honoru powinna sobie wziąć jak najszybsze i jak najdokładniejsze wyjaśnienie tej sprawy oraz ukaranie winnych. Nie chodzi tu bowiem tylko o to co się stało na Meerdijk, ale też o dobre imię lokalnej policji i zaufanie społeczności. W przeciwnym razie policja może stracić oparcie w społeczeństwie, co zaś może mieć tragiczne skutki dla bezpieczeństwa w regionie.