Policjant nie poniesie konsekwencji za ciężkie rany zatrzymanego

Policjant nie poniesie konsekwencji za ciężkie rany zatrzymanego

Policjant, który poszczuł psem jednego z demonstrantów na Malieveld w zeszłym roku, nie będzie ścigany. Prokuratura umorzyła postępowanie w jego sprawnie, nie dopatrując się przekroczenia uprawnień przez przewodnika psa.

Zamieszki na Malieveld

Prokuratorskie śledztwo dotyczyło wydarzeń, jakie rozegrały się 14 marca ubiegłego roku. Wtedy to na Malieveld w Hadze odbył się protest-demonstracja przeciw polityce epidemiologicznej rządu. Tysiące ludzi wyszło wyrazić swój sprzeciw wobec obostrzeń koronowych, jakie wprowadził gabinet Marka Rutte. Właśnie również z racji obostrzeń koronowych dotyczących zgromadzeń, władze Hagi zdecydowały się rozwiązać protest. Nakazały ludziom udać się do domów, wskazując, iż ich akcja jest nielegalna. Wielu jednak demonstrantów nie posłuchało nawoływań do opuszczenia placu. W efekcie do akcji weszła policja. W wielu miejscach doszło do starć z protestującymi. Funkcjonariusze użyli prawie wszystkich możliwych środków przymusu.

 

Psie kły

Wśród owych środków przymusu były policyjne psy. Jeden z przewodników takiego zwierzęcia skorzystał z zębów czworonoga, by zatrzymać mężczyznę, który rzucił puszką piwa w mundurowego. Człowiek ten został poszczuty psem, gdy zignorował polecenia wydawane przez jego przewodnika, który krzyknął do rzucającego, że jest aresztowany i ma się nie ruszać. W efekcie policjant spuścił psa, który ugryzł mężczyznę w nogę. Z pomocą gryzionemu przyszli inni protestujący. Jeden z nich kopnął zwierzę tak mocno, iż to rozwarło pysk i poszkodowany uciekł, ale po kilku chwilach znów trafił w ręce policji.

Wtedy to okazało się, iż obrażenia, jakie wyrządziło mu zwierzę, są bardzo poważne i poszkodowany, zamiast do celi musi trafić do szpitala na szycie i leczenie.

 

Sprawa w sądzie

W efekcie tamtych wydarzeń na drogę sądową trafiły dwie sprawy. Pierwsza dotyczyła ofiary psich zębów. Mężczyzna był oskarżony o atak na policjanta. Prokuratura jednak zdecydowała się umorzyć postępowanie, wskazując, iż obrażenia od psich kłów były na tyle poważne, iż one wystarczą jako kara i bolesna pamiątka, że nie warto zadzierać z prawem.

 

VIK

Mniej więcej w tym samym czasie, w którym prokuratura umarzała sprawę demonstranta, ten złożył zawiadomienie przeciwko policji z racji na nadmierną brutalność i przemoc. Sprawą zajął się Departament Bezpieczeństwa, Uczciwości i Skarg (VIK), który przeprowadził dogłębne śledztwo z polecenia prokuratora. Po ponad rocznym dochodzeniu sprawa została zamknięta bez postawienia zarzutów oficerowi z psem.

Wyjaśnienia

Jak wskazał VIK, a później również zajmująca się sprawą prokuratura, mężczyzna sam był w dużej mierze winny obrażeń, jakich doznał. Zignorował on bowiem wielokrotne nakazy policji do zatrzymania się i poddania się. Chciał uciec, uniknąć aresztowania mimo ostrzeżeń o użyciu psa. Można więc powiedzieć, iż gdyby nie jego zachowanie nie miałby teraz blizny na nodze.  Policjant postąpił więc zgodnie z procedurą i użył adekwatnego środka przymusu względem protestującego. Sprawa została więc umorzona.

 

Przekroczenie uprawnień

Obecnie przed holenderskim sądem toczy się jeszcze sprawa dwóch innych mundurowych, którzy brali udział w tamtej demonstracji. Oskarżano ich o nieproporcjonalną przemoc. Mieli uderzyć aresztowanego pałką w głowę i już po zatrzymaniu, gdy ten już leżał skrępowany na ziemi poszczuć go psem.

Źródło:  Nu.nl

Źródło:  Ad.nl