„Policjanci” okradli polaka na A12 w Holandii

W czwartek nasz rodak został zatrzymany do kontroli przez policję, przynajmniej tak mu się początkowo wydawało. Gdy po poleceniach świetlnych  z cywilnego radiowozu, zjechał z A12 w pobliżu Maarn i zatrzymał się, okazało się, że to wcale nie są to policjanci a zwykli złodzieje. 

Nasz rodak jechał autostradą A12 w czwartek, w pewnym momencie minął go samochód osobowy. Wyprzedzająca maszyna włączyła sygnalizację świetlną i nakazała naszemu rodakowi podążać za nimi. Wszystko wyglądało na klasyczną kontrolę, wykonaną przez cywilny radiowóz holenderskiej drogówki. Maszyny tego typu patrolują regularnie niderlandzkie drogi. Policjanci wyłapują w ten sposób nie tylko kierowców jadących zbyt szybko, ale również użytkowników telefonów komórkowych korzystających z nich podczas jazdy, czy fanów gazu rozweselającego.

 

Zjazd z autostrady

Nasz rodak nie będąc pewny, jakiego wykroczenia się dopuścił, postanowił grzecznie wypełnić wolę stróżów prawa i pojechać za radiowozem. Patrol nie zdecydował się jednak na zatrzymanie na pasie awaryjnym czy jednym z parkingów przy autostradzie. Mały konwój dwóch pojazdów zjechał z autostrady, by wkrótce zatrzymać się na Bergweg. Jest to boczna droga nieopodal zjazdu z A12, ukryta między drzewami i prowadząca zaledwie do kilku posesji domów jednorodzinnych, przez co nie należy do zbyt często uczęszczanych.

 

Dziwni policjanci

Zatrzymanie w takim miejscu może wydać się dość podejrzane. Wyglądało to tak, jakby mundurowi celowo chcieli ukryć swoje działania przed oczyma postronnych. Kilka sekund po zatrzymaniu patrol z radiowozu był już przy aucie naszego rodaka i wymachiwali policyjną legitymacją. W tym momencie wydarzenia zaczęły przebiegać niezwykle szybko. Gdy Polak zorientował się, iż nie są to prawdziwi policjanci, było już jednak za późno. Ofiara została okradziona, a sprawcy uciekli w kierunku Doorn.

 

Dochodzenie

Policja nie podaje dokładnych informacji co do samego aktu kradzieży. Nie wiadomo więc, czy złodzieje użyli przemocy fizycznej wobec ofiary, czy zagrozili jej bronią. Śledczy badający sprawę nie wskazują również, co zabrano. Wiadomo jedynie, iż "radiowóz" miał poruszać się na niemieckich, a nie holenderskich tablicach rejestracyjnych. W pojeździe miały być zaś trzy osoby.  Policja szuka świadków całego zdarzenia. Niemniej jednak, jak pisaliśmy wcześniej, z racji miejsca popełnienia przestępstwa może być o nich bardzo trudno.