Policja „zgarnęła” Polaka w drodze do ojczyzny

Policja „zgarnęła” Polaka w drodze do ojczyzny

Niektórzy mówią po prostu dość. Kończą pracę w Holandii i wracają do ojczyzny. Robią to z wielu przyczyn. Czasem niderlandzki raj nie okazał się rajem, innym razem tęsknota za rodziną była silniejsza niż chęć zarabiania w euro. W poniedziałek holenderscy policjanci „zgarnęli” do radiowozu jednego takiego powracającego. Wszystko po to, by mógł faktycznie wrócić.

W niedzielny wieczór policja otrzymała informację od kierowców o niebezpiecznej sytuacji na N69, w pobliżu Valkenswaard. Na odcinku Westparallel, drogi biegnącej z Valkenswaard do Veldhoven, zmotoryzowani informowali o pieszym idącym poboczem.

 

Szybka śmierć

Człowiek w tym miejscu mógł oznaczać tylko jedno. Zagrożenie. N69 jest drogą o dwóch oddzielnych jezdniach, przedzielonych pasem zieleni. Drodze tej bardzo daleko do autostrady, przepisy pozwalają tam jechać z prędkością tylko 80 kilometrów na godzinę. Taka jednak wartość na liczniku w połączeniu z tym, iż odcinek ten jest całkowicie nieoświetlony, sprawiało, że kierowcy widzieli mężczyznę na poboczu raptem kilka metrów przed swoją maską. Gdyby zachwiał się, zatoczył czy potknął i wpadł na jezdnię, nie byłoby szansy, aby się zatrzymać ani wyminąć piechura.

 

Brak chodnika

Przy drodze nie ma też chodnika, czy ścieżki rowerowej, którą pieszy mógłby się bezpiecznie poruszać. Dlatego też bojąc się o życie mężczyzny i rozumiejąc, iż z każdą chwilą ryzyko staje się coraz większe, policjanci postanowili interweniować.

 

Do domu

Wysłany na N69 patrol szybko namierzył spacerowicza. Tym okazał się nasz rodak. Podczas rozmowy, pieszy zdradził policjantom, iż wraca do domu, do ojczyzny. Interweniujący oficerowie nie wyczuli od niego alkoholu. Człowiek ten nie wyglądał też tak, jakby był pod wpływem narkotyków. Idąc zaś drogą, szedł dobrą stroną.  Wszystko to jednak nie poprawiało bezpieczeństwa maszerującego.

 

Stop

W zaistniałej sytuacji oficerowie postanowili zabrać Polaka z ulicy, bynajmniej jednak nie do celi. Nie zrobił on nic złego. Wzięli więc go po prostu na stopa. Policjanci zdecydowali się podwieźć go kilka kilometrów, tak by mógł on przebyć niebezpieczny dla niego, nieoświetlony odcinek w radiowozie.

 

Dlaczego nasz rodak wracał do domu na piechotę? Tego policja nie mówi. Nie wskazuje też czy chciał on tak pokonać całą trasę pieszo, czy tylko poruszał się do miejsca, w którym miał mieć transport do ojczyzny.

Źródło:  AD.nl