Policja strzela do mężczyzny z bronią przed meczem Polska-Holandia

Walka o flagę w Dortmundzie, holenderscy kibice w areszcie

Mecz Polska-Holandia w Hamburgu, to wielkie sportowe święto, w którym uczestniczyły tysiące kibiców z Polski i Holandii. W pewnym momencie, jednak radosna zabawa zmieniła się w chwilę grozy. Policja pojawiła się w rejonie, gdzie przebywali fani Pomarańczowych. Mundurowi chwycili za broń, padły strzały. Funkcjonariusze otworzyli 0ogień do mężczyzny z siekierą bądź czekanem. Czy planował on jej użyć przeciw kibicom?

Jak podaje niemiecka policja, mężczyzna został postrzelony po tym, jak groził bronią policjantom. Do incydentu doszło nieopodal miejsca, gdzie bawiły się tysiące fanów Holendrów, którzy w pomarańczowym korowodzie maszerowali przez miasto. Gdy policji udało się zneutralizować podejrzanego, okazało się, iż oprócz ostrza miał on przy sobie również koktajle Mołotowa. Policja uważa, iż nie było powodów do paniki. Nic nie wskazywało na to, by człowiek ten chciał zaatakować fanów piłki nożnej. Jego czyny zdaniem śledczych nie miały nic wspólnego z Mistrzostwami Europy. Nie miał to być więc żaden zamach terrorystyczny.

 

Incydent

Do zdarzenia doszło około godziny 12:30, policja namierzyła człowieka z bronią białą, nieopodal miejsca, gdzie znajdowali się holenderscy kibice. Policja początkowo starała się polubownie załagodzić konflikt i poprosiła człowieka, by odłożył niebezpieczne narzędzie. Ten jednak nie tylko tego nie zrobił, ale również zaczął grozić funkcjonariuszom. Co więcej, miał też wyciągnąć koktajl Mołotowa i próbować go podpalić. Oficerowie, widząc więc, iż ich życie może być zagrożone, zdecydowali się na ostateczność – użycie broni palnej. Wyciągnęli broń i postrzelili mężczyznę w nogę. Następnie ranny podejrzany trafił do szpitala.

 

Motyw

Motyw jego działania nie jest obecnie jeszcze znany. Jak jednak wspomnieliśmy wyżej, służby zapewniają, iż nie miał on nic wspólnego z piłkarską imprezą.
Jak wyglądała cała ta policyjna można zobaczyć na poniższym filmie. Widać na nim dokładnie, iż człowiek ten nie miał bezpośredniej styczności z kibicami.

Atmosfera

Jak wskazują fani pomarańczowych, którzy byli najbliżej incydentu na Reeperbahn, cała ta sytuacja początkowo nie zwróciła uwagi ludzi. „Słyszałem bam bam bam bam!” – powiedział jeden z holenderskich fanów dziennikarzom AD, wskazując, iż początkowo myślał, że to były fajerwerki. Później jednak ludzie zrozumieli, iż coś jest nie tak, gdy głos zabrał spiker prowadzący przemarsz-imprezę. Ten bowiem przekazał przez megafon „Idźcie na prawą stronę ulicy i postępujcie zgodnie z instrukcjami niemieckiej policji. Idźcie na prawą stronę, tam będziecie bezpieczni”. To jednak nie złamało ducha w Holendrach. Impreza trwała dalej, również na stadionie, na który policja zaprosiła Pomarańczowych.

 

Sprawne działania

Cała policyjna akcja trwała tylko chwilę. Po kilkunastu minutach nie było już śladu po incydencie. Policja miała jednak bardzo dużo do roboty. Już w kilka chwil po tym, jak policjanci oddali strzały, w sieci pojawiło się dużo spekulacji, w których ludzie pisali o ataku szaleńca czy udaremnieniu ataku terrorystycznego. Nie ma się czemu dziwić. Ludzie widzieli człowieka z siekierą i strzelających oficerów. To zaś w dzisiejszym świecie dość jednoznacznie się kojarzy.
Policja prosi w mediach społecznościowych, by powstrzymać się od plotek i fałszywych wiadomości, dodając kolejny raz, iż człowiek ten nie miał złych zamiarów względem kibiców.

 

Źródło:  AD.nl