Policja przez 5 lat łamała prawo w Holandii
Funkcjonariusze policji przez 5 lat łamali prawo w Holandii. Być może ofiarą nielegalnych działań stróżów prawa padły setki, jeśli nie tysiące Polaków pracujących w Królestwie Niderlandów. Holendrów zaś, którzy stali się nieświadomymi uczestnikami tego nielegalnego procederu, można liczyć w milionach.
Uśmiechnij się jesteś w kamerze
O czym mowa? Okazuje się, że kamery drogowe policji przez pięć lat wykonywały zdjęcia samochodom, kierowcom i ich pasażerom bez żadnej podstawy prawnej. Co więcej, obrazy te były wykorzystywane przez funkcjonariuszy do prowadzenia działań śledczych.
ANPR
Zdjęcia te zostały wykonane przez urządzenia należące do Systemu Automatycznego Rozpoznawania Tablic Rejestracyjnych (ANPR). W jego skład wchodzi 300 kamer znajdujących się na drogach wojewódzkich i autostradach. Ich zadaniem jest odczytywanie numerów rejestracyjnych pojazdów. Wszystko po to, by funkcjonariusze mogli, np. odnaleźć skradzione samochody lub namierzyć kierowców, na których ciążą wysokie, niezapłacone mandaty za parkowanie. Działania te są w pełni legalne i niezwykle użyteczne, o czym przekonał się już niejeden pechowiec, któremu skradziono auto, a który szczęśliwie dzięki owym kamerom, odzyskał swoją maszynę.
Kamery z bonusem
Okazuje się jednak, iż wśród tych 300 urządzeń znajdowało się 55 kamer, które mogły również przechwytywać wizerunek kierowcy i pasażera. Urządzenia te wykonywały codziennie około 350 000 zdjęć. Byłoby to całkowicie legalnie, gdyby na fotografiach tych widoczne były tylko tablice, a twarze osób w pojazdach automatycznie zamazywane. Tak się jednak nie działo. Urządzenia utrwalały wizerunek kierowcy i pasażera bez żadnej podstawy prawnej i oczywiście również bez zgody osób w pojeździe.
Nielegalnie zdobyte dowody
To jednak nie wszytko. Fotografie te nie znikały gdzieś zapomniane w archiwum. Prokuratura przyznaje, iż zdjęcia te, na których widać ludzi w pojazdach zostały wykorzystane w sprawach karnych. Ile było takich przypadków, tego prokuratura, nie podaje. Jednak już teraz wiadomo, iż dowody pozyskane w taki, nielegalny sposób, mogą być łatwo zakwestionowane przed sądem.
W końcu nie wiadomo również ile zdjęć kierowców, a nie tylko tablic, jest przechowywanych w systemie policyjnym. Od 2019 roku materiały tego typu są usuwane po 28 dniach. Problem jednak w tym, iż kamer tych przestano używać 1 czerwca tego roku. Co oznacza, iż od 2016 do 2019 roku zrobiły one setki tysięcy zdjęć, których nie obowiązują przepisy dotyczące usunięcia w ciągu 4 tygodni. Wszystkie one trafiły do prawno-systemowej czarnej dziury, nad którą nie ma jasnej kontroli i materiały te mogą być nawet wykorzystane lata po przestępstwie.
Co mogą w takiej sytuacji zrobić kierowcy? Praktycznie nic. Przejść do porządku dziennego nad tym, iż przez lukę w systemach ich wizerunek może leżeć latami na policyjnych dyskach. Nie ma tu praktycznie szans na odszkodowanie ze strony stróżów prawa.