Polak zamordowany?
Powoli, ale systematycznie funkcjonariusze policji ujawniają informacje dotyczące sprawy zabójstwa z Berkel.
Chodzi o głośną sprawę zabójstwa, w której zostało zatrzymanych 14 Polaków. Policja aresztowała wszystkich mieszkańców „polskiego domku”, po tym jak w jego salonie znaleziono ciało mężczyzny. Dziś już wiemy, że ofiarą jest nasz 38-letni rodak.
7:15
Ciało Polaka znaleziono kwadrans po siódmej rano. Mężczyzna leżał na środku ogromnej kałuży krwi, w salonie domku. Służby ratunkowe otrzymały jednak wezwanie o ciężko rannym człowieku, dlatego też zamiast policji pierwsze na miejscu zdarzenia było pogotowie. Lekarze jednak nie mogli zrobić nic oprócz stwierdzenia zgonu 38-latka. Policja przybyła na miejsce dopiero po kilku minutach. Pierwszy patrol nie do końca był w stanie poradzić sobie z mieszkającymi w domu pracownikami. Wszystko dlatego, że fizycznie dwóch ludzi nie jest w stanie zabezpieczyć terenu z tak dużą ilością osób. Mieszkańcy zostali więc doraźnie zatrzymani w jednym miejscu, tak by nie byli w stanie uciec, a dopiero później, gdy przyjechały posiłki, wyprowadzano ich pojedynczo od radiowozów i wywożono na komendę.
Zespół nurków
Od poniedziałku cały budynek i należące do niego podwórko stały się sceną działań niczym z CSI. Specjaliści z dziedziny kryminalistyki badali praktycznie każdy metr domu i otoczenia w poszukiwaniu śladów przestępstwa i narzędzia zbrodni. We wtorek, oprócz działań na lądzie, policja skupiła się również na niedużym zbiorniku wodnym znajdującym się niedaleko budynku. Do jego przeszukania został wysłany zespół nurków, który miał dokładnie sprawdzić dno. Jak informuje policja, udało się w nim odnaleźć interesujące przedmioty, niemniej jednak nie zostały jeszcze one pobrane z dna, ponieważ obecnie technicy sprawdzają inne poszlaki.
Lokalni mieszkańcy nie są pewni, czy to był tylko i wyłącznie domek, w którym mieszkali pracownicy tymczasowi.
Dziwny domek
Sąsiedzi nadal chętnie wypowiadają się na temat tej lokacji. Wielu potwierdza, iż jest to domek wynajmowany przez firmę pośrednictwa pracy. Mieszka w nim około 10 dość uciążliwych obcokrajowców, najprawdopodobniej Polaków. Jak wspominają niektórzy, wśród tamtejszych mieszkańców zdarzały się nie tylko przypadki zakłócania ciszy nocnej, ale również aresztowania. Jeden z okolicznych mieszkańców wspomina nawet, że kiedyś na swoim podwórku spotkał nastoletniego Polaka, który rzekomo mieszkał „na domku”. Młody mężczyzna był cały przerażony i powiedział, że uciekł, ponieważ maltretowano go w mieszkaniu. Według jego zeznań, w domku miało być pełno agresywnych ludzi, który nie stronili od zażywania narkotyków.
Inni mieszkańcy informują policję, że mają poważne wątpliwości, czy ten dom faktycznie należy do pracowników tymczasowych. Ludzie ci teoretycznie pracują w okolicznych szklarniach i szkółkach warzywnych. Powinni więc jechać rano do pracy i wracać wieczorem. Niemniej jednak, wielu mieszkających nieopodal Holendrów widziało, jak czasami przez całą noc samochody podjeżdżały i wyjeżdżały z tej posesji. „Wyglądało jak McDrive” – mówi jeden ze świadków.
Zastanawiające jest również to, iż agencja pośrednictwa pracy, do której rzekomo należy budynek i w której pracują mieszkający w nim ludzie, nabrała wody w usta. Firma do tej pory nie wydała też żadnego oświadczenia w tej sprawie.