Polak wyrokiem sądu trafi do Centrum Pietera Baana

Przyjaciel wyleciał w powietrze, a on stanął przed sądem

Polak, który rzekomo zaatakował kobietę kamieniem, trafi pod obserwacje psychiatryczną do Centrum Pietera Baana. Tak zdecydował sąd. Bez tego wymiar sprawiedliwości nie chce zająć się merytorycznie sprawą naszego rodaka.

34-letni Polak decyzją sądu zostanie skierowany do Centrum Pietera Baana. Tam podczas trwającej nawet ponad miesiąc obserwacji psychiatrzy i psychologowie mają odpowiedzieć na pytania dotyczące kondycji psychicznej mężczyzny i jego poczytalności w przeszłości. Sąd musi bowiem wiedzieć, czy nasz rodak, dokonując czynów, które zarzuca mu prokuratura, faktycznie wiedział co robi, czy też działał w stanie braku lub ograniczonej poczytalności umysłowej. To bowiem może diametralnie wpłynąć na przebieg całej sprawy, a nawet na samo postawienie zarzutów.

 

Prokuratura

Niderlandzka prokuratura wskazuje, iż 25 marca na Blauwe Golven w Arnhem, nasz rodak zaatakował kamieniem, uderzając kobietę w tył głowy. Polak został dość szybko ujęty przez policję. Wtedy to też miał zeznać, iż napadł on całkowicie obcą sobie kobietę. Pojawiło się więc pytanie o motywację jego działań.

 

Areszt

Na czas trwającego śledztwa sąd przychylił się do wniosku prokuratury i umieścił 34-latka w areszcie dla cudzoziemców w Ter Apel. Tam też Polak odbył kilka rozmów z zakładowym psychologiem i psychiatrą. Ci bardzo szybko doszli do wniosku, iż z mężczyzną może być coś nie tak i zalecili wysłanie go na długą obserwację. Zatrzymany może być bowiem niestabilny emocjonalnie lub posiadać zaburzenia, których nie uda się wykryć za pomocą krótkich jednostkowych sesji.

Rozprawa

Informacje te mają ogromne znaczenie dla prokuratury. Nie można bowiem skazać kogoś, kogo stan jest tak zły, iż de facto nie odpowiada za swoje czyny. Dlatego też oskarżyciel w miniony czwartek, na rozprawie przygotowawczej zwrócił się do sądu z prośbą, by ten umieścił 34-latka w Centrum Pietera Baana. Jest to swoisty szpital psychiatryczny dla podejrzanych o popełnienie przestępstw. Sąd zgodził się na prośbę prokuratury, wskazując, iż do momentu otrzymania dokładnego raportu sprawa nie może być rozpatrzona merytorycznie.

 

Deportacja

Można by więc sądzić, iż wszystko jest już ustalone. Pojawia się jednak pewien problem. Polak dalej przebywa w areszcie, który nie może być przedłużany w nieskończoność. Centrum Pietera Baana ma zaś ograniczoną „przepustowość”. Niderlandzki wymiar sprawiedliwości kieruje tam tyle osób, iż czas oczekiwania na przyjęcie może wynieść nawet 10 tygodni. Do tego trzeba doliczyć również 6 tygodniową obserwację i podobny czas niezbędny lekarzom do napisania wyczerpującego raportu. Wszystko to powoduje, iż proces merytoryczny mógłby się rozpocząć najprawdopodobniej dopiero w marcu przyszłego roku. To rodzi kolejne problemy. Tak długie przetrzymywanie zatrzymanego w areszcie przedprocesowym może okazać się znacznie dłużą odsiadką niż kara, jakiej mógłby domagać się prokurator i jaką wymierzyłby sąd. Sprawiedliwość zamieniłaby się więc w bezprawie. Dlatego też najprawdopodobniej osadzony otrzyma „priorytet” jeśli chodzi o obserwacje, a po niej zostanie deportowany z Holandii, by potem mógł wrócić na proces. Ewentualnie, jeśli okaże się, iż stan zdrowia psychicznego Polaka jest niepokojący, zostanie on skierowany na leczenie w ośrodku zamkniętym, co niejako rozwiązałoby problem z jego aresztowaniem.