Polak siedzi w holenderski areszcie bo rodacy zawalili sprawę
Polak siedzący w niderlandzkim areszcie śledczym od ponad roku szybko z niego nie wyjdzie. Śledztwo i proces znacznie się opóźniają. Wszystko w skutek trudniej współpracy ze stroną polską. Nasze sądy po prostu nie odpowiadają na prośby holenderskiego wymiaru sprawiedliwości w sprawie przesłuchania świadków.
Postępowanie karne przeciwko naszemu 25-letniemu rodakowi, który od ponad roku przebywa w holenderskim areszcie, w związku z podejrzeniem usiłowania zabójstwa w ośrodku wypoczynkowym Katjeskelder w Oosterhout, jeszcze potrwa. Ogromna w tym zasługa bardzo utrudnionej współpracy sądu i prokuratury ze swoimi odpowiednikami w Polsce.
Bardzo rzadko się zdarza, aby obrona i prokuratura mówiły podczas procesu jednym głosem. W przypadku 25-latka jednak tak się stało. Obie strony procesu chcą, by jeden ze świadków całej sprawy był przesłuchiwany na terenie Rzeczypospolitej. Wszystko z racji między innymi epidemii COVID-19. Przesłuchanie w ojczyźnie miało być, tak przynajmniej sądzono, dużo prostsze i szybsze niż cała procedura ściągnięcia świadka do Królestwa Niderlandów. Niestety, jak ze smutkiem przyznaje holenderski wymiar sprawiedliwości, polskie władze sądownicze nie podejmują żadnych kroków w sprawie przeprowadzenia przesłuchania.
Dziwna rozprawa
Zamiast więc przesłuchania świadka sąd stwierdził tylko, iż stosunki z polskim sądownictwem uległy znacznemu pogorszeniu. Sędziowie podejrzewają, iż ma to bezpośredni związek z krytyką, jaka spadła na Polskę między innymi ze strony holenderskich władz, odnośnie kwestii związanych z praworządnością.
Usiłowanie zabójstwa
Sprawa więc stoi w miejscu. A nasz rodak nadal przebywa w areszcie. Polak oskarżony jest, o to iż 7 września ubiegłego roku chciał udusić 22-letnią ofiarę. Polak rzucił się na Hiszpana w parku wakacyjnym, gdy ten siedział na ławce przed jednym z domków. Raport wskazuje, iż Polak zaatakował nieoczekiwanie, zarzucając ofierze sznurowadło na szyję. Mężczyzna zaciągnął linkę tak mocno, iż Hiszpan stracił przytomność. Napastnik jak i ofiara nie znali się wcześniej.
Psychoza i długi pobyt w areszcie
Podczas już ponad rocznego zatrzymania 25-latek przeszedł między innymi obserwacje psychologiczno-psychiatryczną. Wynika z niej, iż mężczyzna działał w psychozie. Podczas ataku był w amoku i nie kontrolował swoich działań. Mówiąc krótko, był niepoczytalny. To zaś może oznaczać, iż zamiast do więzienia Polak trafi do ośrodka TBS z obowiązkowym leczeniem.
By jednak tak się stało, proces musi dobiec końca. Bez zeznań jednak świadka z Polski jest to niemożliwe. 25-latek będzie więc nadal przebywał w celi aresztu.