Polak, oszust w Holandii niczym Leonardo DiCaprio
Jak kochać to na zabój, jak oszukiwać to na miliony. Nie wiemy, czy nas rodak poznał prawdziwą miłość, ale jeśli chodzi o oszustwa, Polakowi dużo nie brakowało do mistrzostwa w swoim fachu. Niestety doskonała passa 32-letniego mężczyzny zakończyła się przez głupi błąd. Oszust wpadł przy próbie meldunku.
„Złap mnie, jeśli potrafisz” film z Leonardem DiCaprio w roli głównej. Aktor wciela się tam w genialnego oszusta, któremu udało się zrobić przekręty na dziesiątki tysięcy dolarów. Czemu wspominamy o tym filmie z 2002 roku? Zdaniem Holendrów Przemysławowi N. ze względu jego styl i machlojki naprawdę niewiele brakowało do postaci Franka Williama Abagnale’a.
Oszust miał bowiem fałszywą linię lotniczą, dysponował fałszywą bronią, fałszywymi kontaktami z największymi świata biznesu i kultury, a także kilkoma fałszywymi kontami bankowymi. Oprócz tego Polak mógł poszczycić się co najmniej kilkoma fałszywymi tożsamościami. Był to więc iście filmowy rozmach. Niestety ofiarami jego przestępstw i matactw nie padali podstawieni aktorzy drugoplanowi, a prawdziwi ludzie.
Przekręty
Polak prowadził bowiem fałszywą linię lotniczą, oferując loty czarterowe. Wszystkie materiały, jakie były związane z tym podniebnym przewoźnikiem, zostały doskonale podrobione. Własne logo na samolotach, zdjęcia ze stewardesami, fikcyjne biura firmy w Dubaju. Wszystko powodowało, iż nasz rodak prowadził biznes, który wyglądał na prawdziwy i nakierowany do prestiżowych, wymagających klientów, którzy nie zawahają się wydać tysięcy euro za luksus. Oprócz tego nasz rodak działał w ojczyźnie jako pośrednik wynajmu drogich samochodów i innego luksusowego asortymentu dla najbardziej wymagających.
Oszust zaczyna nowe życie
Oszust działałby nieniepokojony przez nikogo zapewne jeszcze przez wiele lat, niestety przypadek spowodował, iż wpadł w oko policji. Polak wynajął dom w Oude Rijn w Zwammerdam, luksusową willę z piwniczką na wino i marmurową posadzką. Dom doskonale komponował się z jego drogim samochodem terenowym. Wszystko było wręcz idealnie. Zanim jednak 32-latek mógł rozpocząć pławienie się w luksusach musiał zrobić jeszcze jedną rzecz. Przy jego przekrętach miała to być drobnostka. Oszust musiał bowiem zarejestrować się w Alphen. Przybył więc do ratusza złożyć wszystkie dokumenty.
Pech
Polak nie zrobił żadnych błędów. Dopełnił wszystkich formalności i przedłożył urzędnikowi wszystkie niezbędne dokumenty wraz ze swoim paszportem Litwina Petra Vilkasa. Pech chciał jednak, iż pracownik, który przyjmował wniosek 32-latka, był raptem kilka dni wcześniej na szkoleniu dotyczącym fałszywych dokumentów. Pani z okienka zauważa pewną drobna niezgodność i postanawia powiadomić o tym policję. Kobiece oko wyłapało, iż w dokumencie nie zgadzają się nieco kolory. To wystarczyło. Na miejscu pojawili się mundurowi, którzy aresztowali Polaka.
Przeszukania
Policjanci po zatrzymaniu naszego rodaka weszli do jego willi. Tam śledczym udaje się znaleźć się jeszcze kilka innych dowodów tożsamości, fałszywą broń, znaczki notarialne i pisma, umowy podpisane na alter ego Polaka. W budynku znajduje się również 90 000 euro w gotówce.
Policja bada również przelewy 32-latka. To doprowadza ich do tego, iż oszust był najprawdopodobniej zamieszany w pranie pieniędzy. Na rachunki Polaka wpływały podejrzane kwoty, w tym depozyty wielkości nawet 4 milionów euro. Kwotę tę miał przelać Słowak, który we własnym kraju posądzany jest o korupcję. Dalsze dochodzenie prowadzone przez policję i prokuraturę pozwoliło odkryć, iż Polak stworzył coś na kształt fałszywego banku, gdzie ludzie z różnych części Europy mogli lokować swoje pieniądze, by uniknąć kontroli we własnym kraju.
Odsiadka
Za to wszystko holenderski sąd skazał 2 października Polaka na karę 2,5 roku pozbawienia wolności. Prokuratura domagała się 5 lat za kratami dla naszego rodaka. Nie wiadomo więc czy oskarżyciel złoży apelację.