Polak nadal nie wie kto zniszczył mu życie

Polak nadal nie wie kto zniszczył mu życie

Od tragicznego postrzału Polaka w sierpniu minęło już pół roku. 24-latek na skutek odniesionych obrażeń został sparaliżowany i przykuty do wózka inwalidzkiego. Mężczyzna mimo usilnych prób i walki o prawdę nadal nie jest w stanie się dowiedzieć czy kula, która go dosięgnęła, pochodziła od zdezorientowanego Nielsa W. czy od policjanta, który opacznie wziął naszych rodaków za przestępców.

Przypomnijmy, do tragicznych wydarzeń doszło 25 sierpnia ubiegłego roku w Dordrecht. Tego feralnego dnia patrol został wezwany na jedną z ulic do dokuczliwego sąsiada. Zanim jednak oficerowie przybyli na miejsce podejrzany Niels W. zdążył już się wynieść. Holender pojawił się na sąsiedniej ulicy De La Reystraat. Mężczyzna ten spotkał tam dwójkę naszych rodaków. Początkowo zaczął wyrzucać im rzeczy z samochodu. Chwilę zaś później bezpardonowo wsiadł do ich auta. Nie uciekł nim jednak. Pozostał w środku i nie chciał z niego wysiąść.

 

Strzelanina

Do auta naszych rodaków podszedł jeden z policjantów, młodszy stażem oficer będący jeszcze na szkoleniu. W tym momencie doszło do tragedii, chwila nieuwagi sprawiła, iż N. udało się wyciągnąć policjantowi broń z kabury. Holender otworzył ogień z wnętrza pojazdu. Jeden z policjantów został postrzelony w nogę, drugi w twarz, kula dosłownie przestrzeliła mu język.

 

Ucieczka

Widząc, co się stało, Polacy natychmiast postanowili uciec z miejsca akcji. Niestety kule dosięgły jednego z nich. Pocisk trafił 24-latka w plecy, powodując uszkodzenie rdzenia kręgowego. Nasz rodak już nigdy nie będzie w stanie chodzić. Nasi rodacy schronili się za jednym z samochodów. Tam zostali odnalezieni przez policję, która przybyła na miejsce strzelaniny. Obaj zostali skuci i pomocy udzielono im na samym końcu. Ofiary być może z racji tego, iż mówiły po polsku, zostały potraktowane jak potencjalni przestępcy. Sprawę tę na szczęście udało się dość szybko wyjaśnić.

 

Usiłowanie zabójstwa

Po zajściu tym toczą się dwa procesy. W pierwszym oskarżony jest W. Prokuratura postawiła mu zarzut usiłowanie zabójstwa sześciu osób: policjantów i Polaka, a także trzech osób postronnych. Grozi mu za to do 20 lat więzienia. Merytoryczny proces w tej sprawie ruszy jednak dopiero 29 czerwca.

 

Poszukiwanie strzelca

Drugą sprawą jest kwestia postrzelonego Polaka. Do tej pory bowiem nie wiadomo kto trafił mężczyznę. Doszło bowiem do wymiany ognia. Kula mogła więc wylecieć z lufy pistoletu, który wyrwał podejrzany, mogła jednak też pochodzić z broni, z której strzelał policjant.
Jest to bardzo ważne nie tylko dla głównego aktu oskarżenia i ewentualnego usunięcia Polaka z kręgu „usiłowania zabójstwa”. W sprawie chodzi o odpowiedź na pytanie kto jednym pociągnięciem za spust zniszczył życie 24-latka. Odpowiedź na nie da możliwość dochodzenia roszczenia za trwały, bardzo poważny uszczerbek na zdrowiu. Kwota ta może wynieść nawet miliony euro. Pytanie jednak, czy obarczyć odpowiedzialnością policję, czy oskarżonego. Gdy nie jest to wiadome, adwokat Polaka nie może rozpocząć działań, nie może rozpocząć procesu z powództwa cywilnego.

 

Trzeba czekać

Polak czeka więc na odpowiedź. Ta jednak nie następuje. Podczas sesji przygotowawczej w sprawie W. stało się jasne, że Holenderski Instytut Kryminalistyczny, mimo iż dysponuje bronią obu policjantów, a także kulą wyciągniętą z Polaka nie może jeszcze powiedzieć, z której broni została ona wystrzelona. Dochodzenie w tej sprawie nie zostało jeszcze zakończone. Kiedy nastąpi ów koniec? Tego nie wiadomo.

Źródło:  Bd.nl