Polak leżał martwy w kałuży krwi
Naszego rodaka znaleziono w październiku ubiegłego roku. Polak leżał martwy na chodniku przy Wethouder Lanenstraat, w Roosendaal. Ciało znajdowało się wręcz w kałuży krwi. Wszystko to wyglądało tak jak kadr z jakiegoś filmu kryminalnego. Policja jednak zamknęła dochodzenie w sprawie migranta. Uznano bowiem, iż nie doszło tam do żadnego przestępstwa.
Podejrzenia
Naszego rodaka, Roberta odnaleziono w środę 16 października ubiegłego roku. Przechodzień idący do pracy natknął się na zwłoki w kałuży krwi. Wiadomość ta momentalnie trafiła do mediów. Sprawą tą żyła też cała okolica. Nie był to bowiem bezdomny, który zmarł gdzieś w szałasie na zapalenie płuc. Ofiara wyglądała tak, jakby obficie krwawiła. To zaś dla mieszkańców oznaczało jedno. Ktoś musiał Polaka zabić, a krew wyciekła z jego licznych ran. Wszystko to miały potwierdzać zresztą hałasy, jakie w noc przed znalezieniem zwłok słyszeli na ulicy.
Dochodzenie
Sprawą zajęli się policjanci z wydziału spraw kryminalnych. To oni wraz z Holenderskim Instytutem Kryminalistycznym mieli odpowiedzieć na pytania jak wyglądały ostatnie chwile życia mężczyzny i co tak właściwie zaszło na Wethouder Lanenstraat.
Wszystkie opcje
Początkowo policja nie wykluczała żadnej możliwości, w tym też morderstwa. Z czasem jednak pewne hipotezy były usuwane. Wreszcie w tym tygodniu policja oficjalnie zakończyła śledztwo. Nie doszukano się bowiem popełnienia przestępstwa i udziału osób trzeci.
Naturalna śmierć
„To mogła być naturalna śmierć, ale nie zostało to potwierdzone” – powiedziała Sophie Roels, rzeczniczka policji regionu Zeeland-West-Brabant, pytana o sprawę przez dziennikarzy AD. Brzmi to może dziwnie, ale na ciele zmarłego faktycznie nie odnaleziono żadnych śladów mogących wskazywać na atak. Również nagrania monitoringu, czy przesłuchania świadków nie umacniały teorii o akcie przemocy.
„Na ziemi rzeczywiście była krew, a ofiara miała obrażenia, prawdopodobnie w wyniku upadku, ale nie zmarła z tego powodu. Śledztwo to wyjaśniło” – przekazała oficer prasowa.
Co więc się dokładnie stało? Policja wykluczyła przestępstwo i udział innych osób. W tym momencie rola stróżów prawa się kończy. Wiadomość ta została również przekazana rodzinie i ta jeśli chce może dalej szukać przyczyny zgonu.
Źródło: AD.nl