Polak dźga nożem w obronie własnej?

Ranny Polak znaleziony pod szpitalem w Tilburgu

Polak dźga nożem w obronie własnej?Holenderska prokuratura domaga się dwóch lat więzienia dla 35-latka z Polski. Ma to być kara za dźgnięcie nożem w brzuch innego migranta zarobkowego.

Do całego zajścia doszło w „polskim hotelu” przy Bosruiterweg 14 w Zeewolde, gdzie przebywa ponad 1200 migrantów zarobkowych. 13 lipca miało tam dojść do konfrontacji 35-letniego przybysza z Polski z innym mieszkańcem ośrodka, 31-letnim mężczyzną.

 

Obrona własna?

Tego dnia 31-latek bardzo irytował oskarżonego. Mężczyzna puszczał bowiem muzykę tak głośno, że nasz rodak nie był w stanie tego wytrzymać. Postanowił się więc rozmówić z melomanem. Podczas szorstkiej rozmowy padło o kilka słów za dużo i doszło do walki. Mocny cios młodszego mężczyzny złamał Polakowi nos. W przypływie szału nasz rodak chwycił za leżący w domku nóż i wbił go ofierze w brzuch.

 

Zabójstwo

Poszkodowany miał wiele szczęścia, ponieważ przeżył cały niebezpieczny incydent. Na miejscu ataku po chwili zjawili się sanitariusze, którzy zawieźli ofiarę do szpitala. Tam lekarzom udało się uratować pacjenta. Gdyby pomoc nie przyszła na czas, chirurdzy mogliby nie zdążyć i ofiara wykrwawiłaby się na śmierć. Taki stan rzeczy spowodował, że prokuratura uważa, iż ofiara mogłaby umrzeć. Kwalifikuje więc ten czyn jako „próbę nieumyślnego spowodowania śmierci” i domaga się dla oskarżonego dwóch lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Kwestie zaś związaną z ewentualną obroną i bójką, oskarżyciele prowadzący sprawę kwitują tym, iż nasz rodak mógł po prostu uciec. Miał bowiem możliwość uniknięcia walki.

 

Obrona

Polak, zeznając przed wymiarem sprawiedliwości, powiedział iż od dłuższego czasu był regularnie prześladowany w ośrodku. Dość powiedzieć, że gdy wrócił do hotelu po całym incydencie, został zaatakowany przez innych mieszkańców. Z tego też względu obrońca wnosi o uniewinnienie go od ciążących zarzutów i ewentualne potraktowanie sprawy jako przekroczenia granic obrony własnej.

Wyrok w tej sprawie sąd ogłosi 29 listopada.

 

Zagrożenie

Ten incydent sprawił, iż okoliczni mieszkańcy czują się coraz bardziej niepewnie w swojej okolicy. Wszystko dlatego, iż wielu z nich uważa „polski hotel” za miejsce, delikatnie mówiąc, o złej sławie, które zamieszkują ludzie mogący okraść lub zrobić krzywdę społeczności Zeewolde. Strach pogłębia również fakt, iż incydent z lipca nie był pierwszym tego typu. Podobne zajście miało tam miejsce również 10 maja ubiegłego roku, dlatego warto poszukać bezpiecznego miejsca. Na naszym portalu znajdziecie wiele ofert wynajmu pokojów lub mieszkań.

Całej sprawie „pikanterii” dodaje fakt, że lokalne władze nie były zbyt skore do informowania miejscowej społeczności o wydarzeniach zaistniałych przy Bosruiterweg 14. Wiele dziejących się tam incydentów wyszło na jaw dopiero po tym, jak sąsiedzi z parku Buitenplaats Horsterwold, w drodze apelacji do rządowej ustawy, wywalczyli sobie dostęp do informacji i poprosili o kontrolę incydentów w polskim hotelu. Wszystko to wyglądało więc dla mieszkańców tak, jakby władze specjalnie ukrywały to, co się dzieje w lokacji zamieszkałej przez ponad 1200 pracowników.

Polakowi, który dźgnął nożem swojego prześladowcę, grożą dwa lata więzienia. Czy była to obrona konieczna? O tym zadecyduje sąd.