Polak chciał spalić żywcem kobietę i jej syna?

Polak chciał spalić żywcem kobietę i jej syna?

Kobieta wraz ze swoim małym synkiem spali na kanapie, kiedy doszło do ataku i nagle wyrwana ze snu dwójka musiała walczyć o życie. Usłyszeli bowiem huk i ich balkon staną w płomieniach. Co tam się słało? Nie był to przypadek. Mężczyzna rzucił na niego koktajlami Mołotowa.

Atak

Kobietę ze snu obudził dźwięk tłuczonego nagła i jasność. Gdy podniosła głowę znad kanapy, zobaczyła, iż jej balkon stał w ogniu. Chwilę później do jej „sypialni” wpadła kolejna butelka. Tym razem na szczęście nie była to mieszanka zapalająca, a zwykła butelka po piwie. Skąd ona się wzięła i czemu ktoś dybał na życie kobiety?

 

Koszmar

Koktajl Mołotowa rozbijający się na balkonie domu ofiary był punktem kulminacyjnym koszmaru, który ofiara przeżywała od pół roku. Wtedy to złożyła oficjalne doniesienie na policję o przemocy domowej. Jej katem miał być jej były partner - Polak. Kobieta liczyła, iż oficjalne zgłoszenie sprawy sprawi, że będzie bezpieczna. Tak się faktycznie stało. Mężczyzna, po tym kroku kobiety, odpuścił. Gdy jednak już jej się wydawało, że koszmar jest za nią, wszystko znów nagle wróciło. Kilka dni przed pożarem horror rozpoczął się na nowo.

 

Kamery

Kobieta i jej mały synek znów byli nękani. Z każdym dniem było gorzej, aż do feralnej nocy, gdy na balkonie wylądowała butelka z mieszkanką zapalającą. Kobieta natychmiast zgłosiła sprawę służbom ratowniczym i policji. Ta ostatnia rozpoczęła śledztwo i szybko namierzyła podejrzanych, którzy stanęli przed sądem.

 

Prokuratura

Jednym z podejrzanych jest wspomniany, były partner kobiety Paweł C. Prokuratura chce, by 27-latek trafił za kraty na sześć lat, gdyby bowiem koktajl wpadł do pokoju, kobieta i jej syn mogliby spłonąć żywcem. Polaka nie było jednak na sali rozpraw. Jego prawnik nie chciał lub nie wiedział, gdzie znajduje się jego klient. Drugiego oskarżonego również nie było na rozprawie. W tym wypadku było to jednak zrozumiałe. Przyjaciel Pawła odsiaduje bowiem karę w polskim zakładzie karnym. Jeśli zostanie skazany w Holandii, z zakładu w Polsce przejedzie wprost do celi w Królestwie Niderlandów.

Dowody

Skąd jednak wiadomo, iż za atak odpowiada były partner kobiety i jego towarzysz? Ofiara nie musiała się nawet zastanawiać, wskazała ich od razu. Jej podejrzenia potwierdziła zresztą w toku postępowania policja. Jak się okazało, monitoring nagrał cały atak. Twarze mężczyzn nie były dobrze widoczne. Było jednak widać charakterystyczne ubrania. Gdy potem policja zatrzymała ich na jednej z holenderskich autostrad, ci mieli w bagażniku kanister z benzyną i takie same ubrania jak para z uchwycona na monitoringu.

 

Obrona

Obrońca wskazuje, iż są to tylko poszlaki, wiele osób może nosić przecież takie ubrania. Dla prokuratury są to jednak wystarczające dowody. By uznać Polaka za winnego. Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok za dwa tygodnie.

 

Źródło:  AD.nl