Polacy sprawcami brutalnego ataku na jubilera?
Wracamy do sprawy brutalnego włamania i kradzieży w sklepie jubilerskim w Waalwijk. Od listopada policja weszła w posiadanie nowych dowodów i tropów w tej sprawie. Najnowsze wiadomości z Holandii kierują w tym zakresie uwagę na polski wątek.
Brutalny napad
Do całego zdarzenia doszło ponad trzy miesiące temu. W sobotni wieczór, drugiego listopada dwójka zamaskowanych mężczyzn wtargnęła do domu pary jubilerów. Ofiary zostały poturbowane i związane. Nastraszono ich również bronią. Gdy właściciele zostali zneutralizowani, rabusie udali się na parter gdzie znajdował się sklep ze złotem i srebrem. Tam coś jednak poszło nie tak, ponieważ pomieszczenie wypełniło się dymem i ciszę wieczoru zakłócił dźwięk alarmu. Złodzieje uciekli z miejsca zdarzania, zabrali jednak ze sobą kosztowności z rozbitych witryn. Więcej o tej spawie piszemy w materiale „Brutalny atak na sklep jubilerski”.
Trauma
Mimo iż po 3 miesiącach od napadu nie ma już po nim fizycznych śladów, tak w pamięci pary pozostał trwały uraz. Holendrzy mówią, że nie czują się tu już bezpiecznie i planują się przeprowadzić. Stracili bowiem zaufanie do lokalnej społeczności. Boją się, że wydarzenia, których byli ofiarami, mogą się powtórzyć ze znacznie tragiczniejszym skutkiem.
Polski wątek
Po trzech miesiącach śledztwa funkcjonariusze ujawniają również nowe informacje dotyczące całego incydentu. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o „polskim tropie”. Policja prowadząca dochodzenie nie mówi jednoznacznie, że za napadem stoją Polacy, niemniej jednak wiele dowodów wskazuje właśnie na obywateli znad Wisły.
Komunikacja
Jednym z elementów, który ma sugerować, że byli to obywatele RP jest to, jak ubrani w straszne maski przestępcy komunikowali się ze swoimi ofiarami. Zwracali się do jubilerów po angielsku, co znaczyłoby, że nie znają niderlandzkiego. Ponadto, jak wspomina jedna z ofiar, między sobą posługiwali się jakimś wschodnioeuropejskim dialektem. Być może był to polski, nie można mieć jednak pewności, ponieważ przykładowo słowacki czy czeski dla nieosłuchanego odbiorcy będą brzmieć bardzo podobnie.
Inne poszlaki
Policja w tym tygodniu zaprezentowała również inne szczegóły z prowadzonego do tej pory śledztwa. Przed samym atakiem sprawcy mieli ponoć przybyć na miejsce w dwóch różnych pojazdach. Jednym z nich miał być Volkswagen Sharan z charakterystycznym stojakiem do przewozu rowerów w miejscu haka. Drugim BMW z serii 3, które zdaniem funkcjonariuszy miało mieć polskie tablice rejestracyjne. Pojazd ten widziany był również na jednej z myjni samochodowych. Policja dysponuje nagraniami z niej i prosi wszystkich, którzy rozpoznają tych mężczyzn o kontakt z policją, by moc porozmawiać z tymi ludźmi.