Polacy ofiarami przemocy Holendrów

Polacy ofiarami przemocy Holendrów

Wracamy do sprawy tragicznej śmierci 39-letniego Polaka pod kołami tramwaju. Z każdym dniem na jaw wychodzą nowe fakty. Najnowsze informacje mówią, iż świadkowie słyszeli, jak nasz rodak miał się kłócić z trójką młodych Holendrów. Czy owa sprzeczka była przyczynkiem do tego, by dzieci zabiły obcokrajowca?

Dramat

Jak wskazują świadkowie dramatu, jaki miał miejsce na przystanku tramwajowym w dzielnicy Ypenburg w Hadze, na krótko przed incydentem doszło do kłótni. Zdaniem podróżnych i przechodniów Polak miał razem z trójką młodych ludzi siedzieć na przystanku tramwajowym. Wyglądało to tak, jakby cała czwórka była razem. Początkowo nic nie zapowiadało kłopotów. W ciągu kilku chwil sytuacja stała jednak diametralnie się zmieniła. Ludzie usłyszeli głośne krzyki kłótni, a zaraz potem przeraźliwy wrzask ofiary miażdżonej przez koła tramwaju. Gdy zaś świadkowie biegli na torowisko, by pomóc rannemu, widzieli kątem oka tróję uciekających małoletnich.

 

Przemoc wobec Polaków

Jak podała policja, ofiara nie posiadała stałego miejsca zamieszkania w Holandii. To zaś oznacza dwie możliwości albo był to pracownik migrujący niezarejestrowany w gminie, albo bezdomny. Obie te grupy nie są zbyt lubiane przez Holendrów. Wielu mieszkańców Niderlandów cieszy się, że Polacy pracują na nich, ale nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Traktują ich jak tanią siłę roboczą, która powinna tylko pracować, a nie uczestniczyć w codziennym życiu miast i miasteczek. W efekcie ludzie ci często stają się ofiarami niewybrednych komentarzy czy kpin. Dobry Polak to ten, który jest bowiem daleko od Holendra.

Najgorzej sytuacja wygląda zaś z bezdomnymi. Migranci zarobkowi, którzy trafili na bruk, nie mają bowiem żadnej ochrony w krainie tulipanów. Wiedzą o tym doskonale młodociani przestępcy. Już niejednokrotnie w Holandii zdarzały się przypadki napaści i pobicia polskich bezdomnych. Grupki młodocianych oprawców w wielu sytuacjach dla zabawy dokonywały „najazdów” na obozowiska Polaków, niszcząc namioty lub szałasy w lasach i bijąc ich mieszkańców.  Podobne sytuacje miały miejsce na ulicach. Chuligani często sami prowokowali sytuacje, w których kloszard przypadkiem dotyka Holendra. Ten zaś momentalnie zwraca się ku niemu, wskazując, np. że rozliczy się z nim za próbę rzekomej kradzieży jego portfela.

 

Polacy jak chłopcy do bicia

Czemu młodzież atakuje Polaków? Jedną z odpowiedzi jest to, iż niektórzy uważają ich wręcz za podludzi, tych, którzy na nich pracują w szklarniach lub zakładach mięsnych. Istnieje jednak również drugi, bardziej pragmatyczny powód. Bezdomnego Polaka (czy też innego migranta), można pobić, bo ten nie zna języka. Nie zgłosi się więc na policję. Nie opowie co zaszło. W konfrontacji zaś oskarżony - ofiara, gdy brak niezbitych dowodów, sąd uwierzy raczej młodemu Holendrowi z dobrego domu, a nie bezdomnemu alkoholikowi z Europy Środkowej. W końcu też Holendrzy, widząc szarpaninę nastolatka z bezdomnym, częściej staną po stronie młodego Holendra niż naszego rodaka.

 

Przesuń się

Tak też mogło być i na feralnym przystanku. Nastolatkowie zaczęli z nudów zaczepiać Polaka, ten się postawił i doszło do kłótni, która zakończyła się wepchnięciem 39-latka pod tramwaj. Możliwe, iż dwóch 15-latków i jeden 18-latek nie chcieli zabić naszego rodaka. Możliwe, iż to był tylko niezamierzony, nieprzemyślany ruch. Zakończył się on jednak tragicznie. Dlatego też młodzi ludzie muszą za to odpowiedzieć.