Polacy muszą natychmiast wynieść się z Paasbergflat w Arnhem

Grupa około 20 polskich pracowników zarobkowych musi opuścić swoje lokale w mieszkaniach Paasberg w Arnhem. Władze gminy domagają się od nich natychmiastowego wyjazdu.

Polacy stalowali część grupy migrantów zarobkowych, którzy pracowali przy remoncie znajdujących się w tym budynku mieszkań. Ludzie ci, pracujący na umowę, mogli zakwaterować się w wyremontowanej części bloku. Eksmisja naszych rodaków jest zaś pokłosiem wielkiej, lokalnej awantury, w której Polacy są praktycznie nikim innym jak trybikiem, wielkiej maszyny, do której ktoś w zupełnie innym miejscu dosypał piasku.

Wielkie nadzieje…

Cała sprawa z budynkiem na Paasbergflat w Arnhem zaczęła się już kilka miesięcy temu. Głównymi stronami lokalnego konfliktu jest fundacja OnderDak oraz wszyscy wokół. Brzmi to może dość dziwne, ale prawdą jest, że projektowi fundacji sprzeciwili się praktycznie wszyscy, od lokalnych mieszkańców przez władze gminy Arnhem, aż po samorządowców z okolicznych miast. Co jest tego powodem?

Fundacja OnderDak otrzymała od miasta budynek na Paasberg na cel społeczny. Ludzie mieli w nim mieszkać po kilka osób w każdym dużym mieszkaniu. Organizacja rozpoczęła jednak modernizacją budynku, by stworzyć z niego kawalerki lub dwuosobowe mieszkania. Wszystko po to, by osiedlić w nim nowych lokatorów oraz otoczyć ich opieką podczas powrotu do normalnego życia.

Pomimo tych zmian projektowych, władze lokalne być może przełknęłyby oko na sprawę remontu. Kroplą, która jednak przelała czarę goryczy, było to, kto tam miał zamieszkać. Nie chodzi tu jednak o Polaków, bo naszych rodaków okoliczni mieszkańcy przyjęliby pewnie z otwartymi rękami. Chodziło o więźniów, osadzonych, którzy kończyli długie, czasem nawet 20-letnie wyroki i mieli w tamtejszych mieszkaniach uczyć się powrotu do normalnego społeczeństwa. Cel szczytny, ale nikt nie chce mieć za sąsiadów grupy co najmniej kilkudziesięciu skazańców, skazanych za ciężkie przestępstwa.

 

Polscy pracownicy tymczasowi obrywają „rykoszetem” z powodu awantury na linii władze lokalne - fundacja OnderDak.

 

I wielka awantura

W efekcie rozgorzała ogromna debata, która toczyła się na poziomie mieszkańcy-gmina-fundacja. Oprócz tego sprawa trafiła również do sądu. Wymiar sprawiedliwości w jednym z procesów wytoczonych gminie przez OnderDak, stwierdził, że mieszkających już tam 5 osadzonych może zostać w swoich mieszkaniach przez okres 6 tygodni. Jest to pokłosie tego, iż władze zarzuciły, po kontrolach przeprowadzonych w powstającym ośrodku, nieodpowiedni nadzór. Wszystko to na podstawie krytycznego raportu przeprowadzonego przez Inspekcję Zdrowia i Młodzieży. Dokument ten zabraniał również przyjmowania dodatkowych mieszkańców (więźniów).

 

Rykoszet

 

Na chwilę obecną trwają więc negocjacje odnoście budynku, jego przyszłych mieszkańców i zasad współdziałania społecznego w kwestiach bezpieczeństwa. Do tego jednak czasu, by nie zaogniać sytuacji, władze postanowiły pozbyć się jego lokatorów. Sąd nie pozwolił na eksmisję więźniów, ale nie mówił nic o pracownikach tymczasowych, tym bardziej, że w planach zagospodarowania przestrzennego, ani działaniach fundacji nie było ani słowa o pracownikach z Polski. W efekcie nasi rodacy muszą opuścić dom, który sami remontują.