Polacy mogą tam mieszkać jeśli nie sprawiają problemów
Polacy i inni pracownicy migrujący mogą tam mieszkać jeśli będą cicho i nie będą sprawiać kłopotów. Taką decyzję podjęły władze Heusden w kwestii nielegalnego zakwaterowywania gastarbeiterów w rejonie gminy. Gmina przymknie oko na to, iż agencje zatrudnienia i zakwaterowani tam ludzie łamią prawo, o ile oni ci będą przykładnymi mieszkańcami. Czy taka decyzja władz jest jednak dobra dla naszych rodaków i innych migrantów zakwaterowanych na terenie gminy?
Będziemy walczyć!
Jakiś czas temu władze gminy szumnie ogłosiły, że podejmą wszelkie niezbędne działania przeciwko nielegalnemu wynajmowi pokoi i domów pracownikom migrującym. Urzędnicy byli pełni chęci i werwy do działania, skutkującego wyrzuceniem wszystkich nielegalnie zajmujących mieszkania w gminie.
Szybko pojawiła się jednak refleksja. Po głębszym zastanowieniu urzędnicy postanowili wycofać się z tego pomysłu, tłumacząc, iż nie chodzi im o wszystkie budynki, a ewentualnie jedynie te, które zostały zajęte przez gastarbeiterów po lipcu 2020 roku. Z takim „nowym”, nielegalnym wynajmem będą walczyć, domy i pokoje, które są wykorzystywane przez agencje od 5 czy więcej lat to już inna sprawa.
Nowe przepisy
Dlaczego jednak akurat lipiec 2020 roku? Wtedy to władze gminy wprowadziły nowe zasady zakwaterowania pracowników migrujących. Owe nowe przepisy zakładały, że na wynajem czy to mieszkania, czy pokoju potrzebne jest zezwolenie od władz. Samorząd chciał w ten sposób zapewnić dobre warunki życia; zarówno dla samych pracowników migrujących, jak i dla sąsiedztwa. Oprócz tego gastarbeiterzy mieli zajmować maksymalnie 5% domów na danej ulicy, a pomiędzy zajmowanymi przez nich domami miały być co najmniej dwa, w których mieszkał lokalna ludność.
Jak zaś wyglądały przepisy przed ową datą? Wcześniej jedyną zasadą było to, iż w budynku mogło mieszkać maksymalnie 5 migrantów. Nie było jednak słowa o wielkości i warunkach w nim panujących.
Problemy
W skrócie można powiedzieć, iż gmina zamierza sprawdzać, czy w lokalach, gdzie zakwaterowano migrantów po zmianie przepisów w 2020 roku, wszystko jest ok. Stare adresy, gdzie mieszkali gastarbeiterzy, mają być jednak pozostawione same sobie. Czemu? Zdaniem gminy w większości z nich obecnie mieszkają polskie rodziny, a nie ludzie przybywający na kilka miesięcy. Są jednak i takie, w których prawo jeszcze przed 2020 rokiem było łamane i mieszka tam więcej niż 5 gastarbeiterów. Tam jednak gmina też nie zamierza nic robić. Czemu?
Bierność
Bierność, która ma dotyczyć około 55 domów w gminie, wynika z kilku powodów. Po pierwsze władze nie mają tylu pracowników, by zająć się tą sprawą. Po drugie ludzi można eksmitować z domów, ale gdzieś ich trzeba umieścić. Mimo zaś ciasnoty urzędnicy określają ich warunki jako dobre. Trudno więc wyrzucić tych ludzi jeśli nie mają oni alternatywy, by zamieszkać gdzie indziej.
Wszystko to jednak może mieć też drugie dno. Miasto wie, iż osoby te pracują w firmach na ich terenie. Nie mogą więc ot, tak pozbawić ich siły roboczej.
Dobrze czy źle?
Co więc oznacza to dla pracowników migrujących? Ci, którzy są zakwaterowani wedle nowych przepisów, mogą liczyć na ochronę ich praw przez urzędników. Te budynki mają być sprawdzane i kontrolowane. Ci zaś którzy mieszkają w 5 osób wedle starych przepisów, też mogą spać spokojnie. Dość dwuznacznie prezentuje się jednak sytuacja tych ludzi, którzy mieszkają tam, gdzie owe stare przepisy są łamane. Z jednej strony bowiem gmina ich nie wyrzuci. Z drugiej strony przymyka ona oko na tłok i ścisk w tych miejscach, uznając, iż jest to mniejsze zło niż eksmisja. Ludzie ci więc mogą tam mieszkać dalej, o ile nie będzie skarg na nich. W ten sposób gmina niejako zgadza się na to, by dzielić migrantów na lepszych i gorszych, co na pewno nie jest uczciwe względem tych ludzi. Dzięki temu jednak mogą oni dalej pracować i zarabiać dla swoich rodzin w ojczyznach.
Źródło: AD.nl