Podwójny happy end restauracyjnej awantury

Podwójny happy end restauracyjnej awantury

Wracamy do sprawy aktywistów walczących o prawa zwierząt, którzy wdarli się do jednej z restauracji w Utrechcie w związku z tym, iż podawała ona foie gras. Grupa ta stanęła w tym tygodniu przed sądem i została uznana za winnych. Wszystko skończyło się jednak happy endem.

Sędzia policyjny Sądu Okręgowego w środkowej Holandii poinformował, iż grupa sześciu aktywistów trafiła na ławę oskarżonych z racji „lokalnego naruszenia spokoju”. Jest to efekt styczniowych wyczynów demonstrantów, kiedy to grupa zajęła w styczniu restaurację i odmówiła jej opuszczenia. Musiała interweniować policja.

 

6 stycznia

Przypomnijmy w wielkim skrócie. Obrońcy zwierząt weszli do Bistronome Des Arts w Domstad. W lokalu wykrzykiwali hasła związane z ochroną praw zwierząt. Część niechcianych gości przykuła się do mebli. Grupa osób w wieku od 21 do 38-lat mimo próśb obsługi nie chciała opuścić restauracji. Ta więc wezwała policję.  Podczas działań służb ranny został jeden z klientów. Poślizgnął się on na ulotce zostawionej przez aktywistów.

 

Foie gras

O co poszło? O foie gras, czyli otłuszczoną kaczą lub gęsią wątróbkę. Stworzenie go wymaga tuczenia ptaków na siłę. To jest zabronione w Holandii z racji właśnie na cierpienie zwierząt. Dopuszczone jest jednak we Francji, skąd lokal brał ten smakołyk. Aktywiści domagali się więc, by lokal nie tylko wycofał to danie ze sprzedaży, na co po kilku dniach przystał właściciel, ale też prawnego zakazu sprzedaży foie gras przed rząd w Hadze.

 

Happy end numer dwa

Pierwszy happy end w sprawie miał miejsce, gdy po działaniach obrońców praw zwierząt, właściciel lokalu odstąpił od serwowania kontrowersyjnej potrawy. Drugie szczęśliwe zakończenie miało zaś miejsce przed sądem. Wymiar sprawiedliwości stwierdził, iż ludzie ci są winni naruszenia spokoju. Restauracja nie jest bowiem miejscem do prowadzenia działalności protestacyjnej. Ponadto aktywiści swoim zachowaniem przeszkodzili gościom zjeść w spokoju posiłek. Dlatego też ich wina jest bezsprzeczna. Sąd jednak zdecydował się nie wymierzać im żadne kary za to. Wszystko dlatego, iż nikomu nie zrobiono krzywdy. Lokal nie został zniszczony, a obrońcy zwierząt przesiedzieli kilka długich godzin w areszcie na komendzie. To zaś, zdaniem wymiaru sprawiedliwości, całkowicie wystarczy jako kara.

 

 

Źródło:  Nu.nl