Pociąg zatrzymuje sie na wielorybim ogonie w Spijkenisse

Pociąg zatrzymał się na ogonie wieloryba. Brzmi dziwnie? Owszem. Zapewniamy jednak, że autor nie pisał tego w oparach konopnego dymu. W Niderlandach doszło bowiem do wypadku, który pokazuje, iż w tym kraju nawet najbardziej nieprawdopodobne sytuacje mogą okazać się prawdziwe. Metro w Spijkenisse mogłoby zaś z powodzeniem wystąpić w trzeciej części filmu Speed. 

Powtórzymy. Pociąg, a dokładniej skład metra wypadł z torów. Jednak przed niechybną katastrofą spowodowaną upadkiem z dziesięciu metrów uratował go wielorybi ogon. Na nim to bowiem zatrzymały się wagoniki kolejki. Wszystko to wydarzyło się drugiego listopada, 30 minut po północy, na stacji metra De Akkers, w miejscowości Spijkenisse pod Rotterdamem.

Dziwny wypadek

Z nieznanych obecnie przyczyn pociąg metra nie zatrzymał się przed końcem torowiska. Maszyna jechała dalej, przebijając się przez strefę buforową, a następnie przez zaporę i betonową balustradę. Skład podbiło i pierwsze wagony wyleciały już poza obręb ostatniej stacji, na linii znajdującej się nie jak mogłoby się wydawać w przypadku metra pod, a 10 metrów nad ziemią. Wagon więc z pewnością roztrzaskałby się w znajdującym się poniżej parku i wodzie, gdyby nie ogon wieloryba. Stacja bowiem, by była przyjemniejsza dla oka, została ozdobiona dwoma rzeźbami ogonów tych gigantycznych, morskich ssaków. Jeden z nich stał się zaś podporą dla wagonika, który zatrzymał się na nim, unikając upadku. Dzięki temu jedyna osoba w składzie- motorniczy mógł bezpiecznie ewakuować się z pociągu.

Niemożliwe

Przybyłe na miejsce służby ratunkowe patrzyły z niedowierzaniem na cały ten wypadek. Zdziwiony całą sytuacją był nawet Maarten Struijs, architekt miejski i artysta, który przez wiele lat pracował dla Zakładów Miejskich w Rotterdamie i zaprojektował między innymi różne stacje metra. W tym tę z wielorybimi ogonami. Mężczyzna nie ma wątpliwości, iż to, co się stało to, jak wygrana na loterii. Rzeźby te nie powstały bowiem jako systemy zabezpieczające. Są to stosunkowo lekkie i delikatne, wolnostojące konstrukcje. Ich twórca w rozmowie z AD.nl uważa, iż jeśli pociąg uderzyłby ciut niżej lub ciut wyżej zapewne doszłoby do tragedii. Maszyna spadłaby zapewne również, gdyby najechała na drugą rzeźbę z innym ułożeniem płetwy ogonowej. W tym zaś przypadku położony płasko „napęd” morskiego ssaka stał się idealną i co najważniejsze stabilną podporą.

 

Metro wypada z szyn to błąd systemu

Wiszący nieco ponad 10 metrów nad ziemią wagonik metra to jednak relatywnie mały problem. Jest to bowiem tylko efekt błędu całego systemu. Jak wskazuje profesor inżynierii kolejowej, do tego wydarzenia nie powinno dojść. Nie chodzi tu nawet o ewentualny błąd ludzki. Metro w Holandii jest wyposażone w nowoczesne systemy bezpieczeństwa. Każdy wagonik jest monitorowany. W czasie rzeczywistym sprawdzane jest jego położenie i prędkość. Jeśli pociąg znajduje się w miejscu, w którym nie powinien być lub jedzie zbyt szybko, skład powinien się automatycznie zatrzymać. Tu jednak te systemy nie zadziałały lub zadziałały za późno. To jedna sprawa. Druga jest taka, iż jadący skład powinien bezpiecznie się zatrzymać w strefie buforowej. Na końcu linii powinny znajdować się specjalne bariery i hamulce, które mają za zadanie zatrzymać pociąg przed końcem torów. Jak jednak widać one też nie dały rady.

Nieoficjalnie mówi się, że za całą tę sytuację odpowiada tylko i wyłącznie człowiek. Część kolejarzy wskazuje bowiem, iż opisany wyżej automatyczny system bezpieczeństwa jest wyłączany przez motorniczych podczas „parkowania” składu na bocznicy. Podczas bowiem takich manewrów tylko przeszkadza. Są to jednak tylko domysły.

Oficjalne informacje w tej sprawie zostaną przestawione dopiero po tym, jak zakończy się śledztwo i eksperci przesłuchają kierującego pociągiem.

Wielotonowy problem

Na miejsce zdarzenia przybyły dziesiątki służb ratowniczych, które dość szybko przekonały się, iż mają przed sobą ogromny, logistyczny problem. Pociąg trzeba bowiem jakoś ściągnąć z ogona. Problem jednak w tym, iż jak wspominaliśmy na początku, pod stacją jest park. Teren ten niezbyt nadaje się do wjazdu ciężkiego sprzętu. Ziemia jest bowiem zbyt miękka i wysoki dźwig mógłby się zapaść. Po kilku godzinach zdecydowano się wyciąć kilka pobliskich drzew i zasypać część kanału. Dzięki czemu maszyny mogą dojechać bliżej. Potem zaś techników czeka trudne zadanie ustabilizowania dźwigu, który spróbuje podnieść dużą ważącą kilkanaście ton konstrukcję. Po godzinach przygotowań ustalono, iż akcja usunięcia składu rozpocznie się dziś o 6:30