Pierwsze ofiary wysokich cen paliwa w Holandii

Paliwo w Holandii z rekordowo wysoką ceną

To musiało się stać. Litr paliwa kosztujący powyżej dwóch euro sprawił, że wielu ludzi zaczęło szukać możliwości tańszego napełnienia baku. Pojawiło się więc zapotrzebowanie na tanie paliwo. Gdy jest zaś popyt, jest i podaż. W efekcie w Holandii coraz głośniej słychać o kradzieżach ropy i benzyny z baków samochodów. Co więcej, złodzieje są w tym względzie wyjątkowo bezwzględni.

Zaporowe ceny paliwa

Dwa euro za litr paliwa to dla wielu kwota niemalże zaporowa. Przekroczono bowiem pewną psychologiczną granicę, na którą nie godzi się wiele osób. Ludzie ci szukają więc tańszych możliwości zatankowania pojazdu. W efekcie coraz więcej z nich skłania się ku szarej strefie, ta bowiem postanowiła odpowiedzieć na prośby ludu, oferując paliwo niejednokrotnie za połowę ceny znanej ze stacji paliw. Skąd zaś przestępcy mają to paliwo? Tego wielu tankujących nie chce wiedzieć.

 

Ofiarą może paść każdy

Odpowiedź na pytanie "skąd paliwo trafiło do przestępców", znalazło już wielu mechaników samochodowych. Od pewnego czasu zaczęli zgłaszać się do nich ludzie, którym auta nagle odmówiły posłuszeństwa. Większość klientów opisywała te same problemy. Odpalają silnik, nagle wyświetla się kontrola niskiego poziomu paliwa, a samochód po przejechaniu kilku, czasem kilkudziesięciu metrów staje. Wszelkie próby odpalenia silnika kończą się fiaskiem. Auto trafia więc do mechanika, który podnosząc samochód, widzi dziurę w baku.

 

Ssanie jest niebezpieczne

Kiedyś złodzieje kradli paliwo, odkręcając kurki na bakach w ciężarówkach i zasysali paliwo wężykami. Działanie to jednak jest niebezpieczne. Trzeba podejść do auta, zaciągnąć paliwa do węża, a potem podstawić kanister. Cała operacja trochę trwa, a podczas niej złodziej jest doskonale widoczny, a więc narażony na złapanie. Poza tym opcja ta często wymaga również odpowiednich narzędzi, by odkręcić korek. W przypadku samochodów osobowych wlewy są zaś zakryte, więc jest jeszcze trudniej. Szarpanie się zaś z zaślepką może spowodować włączenie alarmu. W efekcie złodzieje znaleźli nowy sposób.

 

Osuszanie

Ów nowy sposób jest dużo bezpieczniejszy dla przestępcy i działa niezależnie od typu pojazdu. Zamiast zasysać paliwo, złodziej daje nura pod samochód i ostrym narzędziem przebija bak od dołu, a następnie podstawia pod niego pojemnik na paliwo. Gdy przestępcy osuszą bak, podjeżdżają furgonetką, do której szybko wkładają wyciągnięty spod auta pojemnik i odjeżdżają. W efekcie rabusie są przy samochodzie tylko kilkadziesiąt sekund.

 

Koszty

Ofiara, oprócz konieczności zatankowania samochodu, ponosi również koszty naprawy. W wielu przypadkach niezbędna jest wymiana całego baku, co oznacza wydatek przekraczający tysiąc euro.  Tym, co jednak jest najgorsze, jest to, iż do tego typu przestępstwa może dojść wszędzie. Z racji na jego specyfikę ofiarami padają nie tylko pojazdy stojące, gdzieś na podmiejskich parkingach. W Holandii Północnej zdarzały się przypadki, w których złodzieje osuszali tak auta stojące przed domami jednorodzinnymi, czy w centrach przemysłowych. Nikt tam bowiem nie zwraca uwagi na przystającą na chwilę, na ulicy furgonetkę.