Pięć pytań o rynek pracy w Holandii

Pięć pytań o rynek pracy w Holandii

Ostatnio wielu mieszkańców krainy tulipanów zastanawia się, jak to jest w ogóle możliwe, by w kraju były aż takie niedobory pracowników. Przecież jeszcze jakiś czas temu wszystko funkcjonowało nad wyraz sprawnie. Jak to się stało, iż nagle pracodawca miesiącami nie może znaleźć pracownika. Odpowiadamy na pięć najważniejszych pytań dotyczących tamtejszego rynku pracy.

 

Gdzie się podziali pracownicy w Holandii?

Oczywiście nie jest tak, iż pracowników z dnia na dzień porwali kosmici albo inne stwory. Nie można też mówić o tym, iż nagle ich zabrakło. Fakt, jest parę przesłanek, które przyśpieszyły zniknięcie tysięcy ludzi z rynku pracy, ale u podstaw tej sytuacji leży wyjątkowo długofalowy proces.
Jaki? Wymieranie Holendrów. W ostatnim czasie niderlandzkie społeczeństwo się starzeje. Umiera więcej osób, niż się rodzi. To zaś powoduje brak zastępowalności pokoleniowej. Gdy na emeryturę idą roczniki z wyżu demograficznego, a pracę zaczynają roczniki niżu, nagle zaczynają pojawiać się wolne etaty.

To, iż na 100 bezrobotnych przypadają obecnie 133 wakaty, miał wpływ też kryzys koronowy. Ludzie, którzy mogli, a którzy obawiali się zwolnienia przeszli na emeryturę. Oprócz tego wielu migrantów zdecydowało się w dobie pandemii zostać w kraju, bliżej swojej rodziny.

Niebagatelny wpływ miał też rozwój gospodarczy w krajach naszej części kontynentu. Po co jechać za pracą ponad tysiąc kilometrów, gdy można znaleźć równie opłacalne zatrudnienie 30 kilometrów od domu?

Na koniec nie można zapomnieć, iż po okresie stagnacji związanej z kryzysem gospodarka znów ruszyła. Nowe inwestycje wymagają nowych pracowników, przez co szybko zwiększa się liczba wakatów, osiągając w maju ów wspomniany wyżej, rekordowy poziom.

 

Czy wszystkie branże mają problemy?

Słysząc o brakach kadrowych, może się wydawać, iż tyczy się to tylko niektórych branż. Tak mogłoby być, gdyby powodem był tylko mniejszy przypływ pracowników migrujących. Rozwój gospodarki i starzenie się społeczeństwa sprawił, iż jak wskazuje CBS, nie ma branży, która nie miałaby problemów z niedoborem kadr. Najmniejsze niedobory są w rybołówstwie i rolnictwie, ale i tam liczba ta z kwartału na kwartał rośnie. Największe zaś braki personelu odczuwa branża hotelarska, która jeszcze niedawno zwalniała ludzi z racji lockdownu.

Patrząc geograficznie, problem ten również dotyka całego kraju. Nie ma regionów, miast, które biznes nie miałby tego typu kłopotów.

 

Dlaczego nie wykorzystać uchodźców i migrantów?

Przecież problem braków kadrowych można rozwiązać choćby uchodźcami z Ukrainy czy migrantami z Polski, więc dlaczego tak się nie dzieje?
Gdyby w Holandii pracę podjęli wszyscy z 59000 ukraińskich uchodźców, braki nadal miałyby miejsce. Nie można również zapominać, iż nie wszyscy oni mają odpowiedni wiek lub kwalifikację, by wykonywać dane prace.
To może znów Holandia będzie ratować się Polakami, Czechami czy Bułgarami? Tu też jest problem. Jest to dobre wyjście, bo pozwala ściągnąć odpowiednie, brakujące kadry. Sęk jednak w tym, iż już teraz są problemy z zakwaterowaniem tych, którzy już pracują w Holandii. Nowych po prostu nie można ściągnąć, bo nie mieliby gdzie mieszać. Inną kwestią jest to, iż wraz z bogaceniem się naszej części Europy coraz mniej ludzi chce pracować w Niderlandach.

 

Kiedy sytuacja na rynku się unormuje?

Pytanie to można by zadać wróżce. Na rynek oddziałuje zbyt wiele ziemnych. Ekonomiści wskazują jednak, iż przynajmniej w najbliższym czasie nie uda się zlikwidować niedoborów kadrowych. Rząd planuje przedstawienie reformy rynku pracy, nie wiadomo jednak co się w niej znajdzie. Ponadto nawet gdyby teraz Holendrzy zaczęli płodzić więcej dzieci, efekty te zobaczylibyśmy najwcześniej za kilkanaście lat.

 

Jak rozwiązać problem wakatów?

Z tym pytaniem nie potrafią sobie poradzić najwięksi holenderscy eksperci. Sytuację tę da się rozwiązać, np. w poszczególnych przedsiębiorstwach. Można podnieść płacę, można zapewnić pracownikom dodatkowe korzyści tak, by etat w firmie X czy Y był bardziej opłacalny. Ludzie się jednak nie klonują. Jeśli pracownik przyjdzie do firmy X, to opuści firmę Z (jeśli nie był wcześniej bezrobotnym).
Inni wskazują na nadgodziny. Mało kto jednak chce pracować kilkanaście godzin na dobę. Zresztą rozwiązanie takie działa tylko na krótki okres czasu.
Istnieją jeszcze rządowe rozwiązania, np. bezpłatna opieka nad dziećmi, by mamy mogły iść do pracy, ale są to kwestie wyjątkowo delikatne. Podobnie jest również ze wspomnianymi migrantami zarobkowymi. Ci owszem mogą przyjechać, ale trzeba im zapewnić godne warunki. To zaś też jest bardzo problematyczne.

 

Źródło:  Nu.nl