Pegida na cenzurowanym

Blokada banku, czyli XR znów utrudnia życie ludziom

Parę dni temu pisaliśmy o tym, iż prowokacyjna demonstracja Pegidy zakończyła się starciami z policją. Wszystko to spowodowało, że organizacja ta ma teraz mocno pod górkę.

Pokojowe demonstracje

Pegida to grupa zrzeszająca wiele ruchów prawicowych w Holandii, które pod jej szyldem protestują, nie zgadzając się na postępującą islamizacje holenderskiego społeczeństwa. Według nich liberalne podejście władz spowoduje, że Niderlandy upadną, zatracą swoją kulturę i staną się jednym z kalifatów świata islamu. By zademonstrować swój sprzeciw, działacze Pegidy organizują liczne wiece, marsze i eventy. Imprezy te mają zwykle pokojowy charakter pikników, czy spacerów z flagami i transparentami. Diabeł, jak to się jednak mówi, zawsze tkwi w szczegółach. Pegida organizując pokojowe manifestacje działa zawsze w pełni legalnie. Problem jednak w tym, że ich happeningi mają mocno kontrowersyjny charakter. Jak bowiem inaczej nazwać grillowanie pod meczetem, czy głośne imprezy zagłuszające nawołujących muezzinów.

 

Prowokują

Wszystko to odbywa się legalnie. Nie ma burd, Pegida nie atakuje muzułmanów. Ich działania jednak doskonale prowokują drugą stronę. Praktycznie każdej demonstracji towarzyszy kontrdemonstracja. Młodzi, zapalczywi, rozgniewani muzułmanie często atakują, rzucając kamieniami w protestujących. Dochodzi do starć z policją, ludzie trafiają do szpitala, policja zamyka kontrdemonstrantów, a na ulicach jeszcze długo po rozwiązaniu marszu Pegidy dochodzi do zamieszek. Wszystko to idealnie wpisuje się w politykę organizacji, która tym agresywnym zachowaniem wyznawców Allacha, tylko potwierdza swoje tezy. Wskazuje, że doszło do tego, iż większość, musi uciekać za sprawą mniejszości.

 

Czy miasta, powołując się na kwestie formalne, będą zakazywać organizacji protestów Pegidy? 

 

Miasta mają problem

Takie chytre podejście Pegidy powoduje, że wiele holenderskich miast ma poważny problem. Z jednej strony nie można dopuścić do zamieszek, takich jakie miały miejsce ostatnio w Eindhoven. Z drugiej zaś nie można też zakazywać pokojowych demonstracji grup obywateli niezadowolonych z liberalnej polityki rządu. Wszystko to więc prowadzi do patowej sytuacji, w której nic się nie zmienia.

 

Eindhoven mówi dość

Z tego błędnego koła postanowił jednak wyłamać się wspomniany już Eindhoven. Po ostatnich zamieszkach, w których zostało rannych kilku policjantów, miasto powiedziało dość. Zabroniło Pegidzie demonstracji z flagami i kreskówkami Mahometa w przyszły czwartek. Burmistrz miasta John Jorritsma, uznał bowiem, że tego typu manifestacja poglądów w muzułmańskie „Święto Cukru” ma nie za zadanie przedstawienie swoich tez, a sianie fermentu społecznego, a na to, ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców, nie można się zgodzić.

 

Jest to już druga w ostatnim czasie demonstracja zabroniona przez samorząd. Pierwsza miała mieć miejsce w ubiegłą niedzielę. Pozwolenie na nią zostało jednak cofnięte z przyczyn formalnych. Według władz miasta Pegida nie złożyła wniosku na czas, więc zarówno władze miasta, jak i policja nie miały wystarczająco dużo czasu na zabezpieczenie imprezy. W takim wypadku nie mogąc zapewnić dostatecznego rozeznania w sytuacji, a więc i nie gwarantując wystarczającego bezpieczeństwa wszystkim zainteresowanym, miasto musi odmówić zgody na demonstracje.

 

Działanie to już zdobyło wielkie uznanie w innych miastach. Okazuje się bowiem, że kwestie związane z uciążliwymi marszami można rozwiązać drogą formalną. Trzeba się więc spodziewać, że i w innych regionach urzędnicy będą wymagać punktualności i drobiazgowości od pomysłodawców tych kontrowersyjnych marszy. Może zaś dzięki temu na ulicach będzie spokojniej? Zobaczymy.