Pamiątkowa torba i bomby w listach

Podejrzane ładunki na łące między Halle a Zelhem?

Niderlandzka policja ujawnia pierwsze szczegóły ze śledztwa dotyczącego bomb w listach wysyłanych do firm i instytucji. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o papierowej torbie z panoramą Delft. Czy to jest trop, który pozwoli naprowadzić funkcjonariuszy na nadawcę wybuchowych przesyłek?

W sobotę funkcjonariusze po raz pierwszy uchylili rąbka tajemnicy w sprawie bombowych listów. Najnowsze wiadomości z Holandii, przekazane przez funkcjonariuszy prowadzących sprawę dotyczącą zarówno ostatnich wydarzeń jak i incydentów mających miejsce w styczniu, mówią o pewnym wspólnym elemencie. Ma nim być papierowa torba. Detektywi ze stołecznej komendy policji odpowiedzialni za tę sprawę mówią, iż w ładunkach wykorzystano papierową torbę z widokiem Delft. To właśnie w niej za każdym razem ukryty był materiał wybuchowy włożony później do koperty.

 

Idealna do koperty

Pamiątkowa torba nie jest zbyt duża. Gdy złoży się ją, przypomina wielkością portfel. To zaś czyni ją idealną, by wypełnić ją niewielką ilością materiału wybuchowego, dodać zapalnik, włożyć do koperty i wysłać. To jednak nie ma na chwilę obecną aż tak dużego znaczenia dla policji. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią tylko o jednym. Torbę taką można kupić tylko w niektórych sklepach z pamiątkami. To zaś pozwala na solidny punkt zaczepienia.

 

Poszukiwania

Zwykle w takich wypadkach nie ujawnia się informacji z prowadzonego śledztwa. Jeśli przeczyta je bowiem sprawca całego zamieszania, może on zmienić metody, wiedząc iż funkcjonariusze wpadli na jego trop. W tym wypadku, z racji na specyfikę przedmiotu, śledczy postanowili zaryzykować. Przekazując informacje o torbie liczą, że zgłosi się do nich ktoś kto widział kupującego takie papierowe reklamówki w dużej ilości bez wyraźnego powodu lub w ostatnim czasie (od stycznia), kupował je kilkukrotnie. Jest to więc swoisty apel do społeczeństwa, by to pomogło namierzyć bombera.

Oprócz informacji o torbie wymiar sprawiedliwości wyznaczył również nagrodę w wysokości 15 000 euro za informacje pozwalające namierzyć i pojmać listowego przestępcę.

 

Dobre wiadomości

Na koniec policja i pirotechnicy mają jeszcze jedną „dobrą wiadomość”. Po przebadaniu materiału wybuchowego z niewypałów i detonowanych ładunków, byli w stanie określić jego siłę. Zdaniem ekspertów listy pułapki nie są w stanie oderwać kończyn. Wątpliwa jest również utrata palców. Istnieje jednak prawdopodobieństwo wystąpienia oparzeń i ran, gdy ładunek wybuchnie w dłoniach otwierającego. Niestety, jak zastrzegają policjanci, przestępca w każdym momencie może zacząć stosować większe ładunki.