Oszukany Polak posądzony o oszustwo

Oszukany Polak posądzony o oszustwo

Nasz rodak mieszkający w Tiel padł ofiarą oszusta. Przestępca był na tyle sprytny, iż Polak nie zdawał sobie nawet sprawy z tego co się stało. O tym, iż padł ofiarą przestępstwa, przekonał się dopiero wtedy, gdy sam został oskarżony o oszustwo, a bank zamroził jego wszystkie oszczędności i wpisał go na czarną listę klientów.

Blokada karty

Jak wspominał nasz rodak dziennikarzom z Gelderlander.nl,  po prostu poszedł na zakupy. Gdy przy kasie chciał zapłacić kartą, okazało się, iż jest ona nieaktywna. Myśląc, „plastik” mógł ulec uszkodzeniu, skorzystał z drugiej, ta jednak też była zablokowana. W efekcie zakupy musiały pozostać w sklepie. Polak wrócił do domu i zadzwonił do banku zapytać się, dlaczego nie ma dostępu do swoich pieniędzy. Tam w infolinii powiedziano mu, że to z powodu oszustwa. Dokładne informacje otrzyma zaś w piśmie z banku, które przyjdzie pocztą do jego domu.

 

Polscy oszuści?

Sprawa ta odbiła się wyjątkową traumą na Polaku. Jak mówi Holendrom mężczyzna, mieszka tu z żoną i dziećmi od 20 lat. Jego ukochana pracuje w agencji pośrednictwa pracy. On jest piekarzem, a w wolnych chwilach naprawia i sprzedaje telefony komórkowe. To właśnie przez te telefony stał się ofiarą całej sprawy.

 

Telefon

W listopadzie ubiegłego roku nasz rodak sprzedał na Marketplace, na Facebooku telefon za 60 euro. Odbiorcą był mężczyzna z Almelo, który już wcześniej nabywał urządzenia od Polaka. By otrzymać płatność, Polak wysłał mu prośbę o przelanie kwoty, dołączył zdjęcie swojej karty. Polsko brzmiące imię i nazwisko mężczyzny sprawiało bowiem, iż ludzie bardzo często popełniali błędy podczas pisowni.
Po kilku dniach na konto Polaka wpłynęła kotwa 80 euro, wpłacił ją jednak ktoś inny niż ten, kto zakupił telefon. Nasz rodak skontaktował się z kontrahentem. Ten po prostu przekazał, iż to przelew od córki, która pomyliła się przy kwocie. Dla Polaka nie był to jakiś problem. Zapakował telefon, dołożył do przesyłki nadpłacone 20 euro, by je zwrócić. Nadając paczkę, wybrał opcje Track&Trace, by odbiorca mógł śledzić jej postępy i zapomniał o sprawie.
Aż nagle, pod koniec listopada, okazało się, iż bank zamroził mu karty z powodu oszustwa.

 

List

Gdy Polak w końcu otrzymał list od ING, znajdowała się w nim następująca treść: „Krajowa infolinia ds. oszustw internetowych poinformowała nas, że na Państwa rachunku bieżącym doszło do oszustwa internetowego (...). Poszkodowany zgłosił to na policję. To poważnie nadszarpnęło nasze zaufanie w relacjach z klientem, dlatego musimy pożegnać się z Państwem jako klientami”.
Konto Polaka zostało zablokowane. Co gorsze było to wspólne konto pary, więc i jego żona nie mogła korzystać z tamtejszych środków. Na konto to zaś wpływały ich wypłaty. W efekcie więc para została bez środków do życia.
Polacy starali się dowiedzieć, co się stało. Bank jednak nie silił się na wyjaśnienia. Przedstawiciel placówki przekazał jedynie, iż trzykrotnie składano oświadczenia online piekarzowi z powodu oszustw internetowych. Gdy mężczyzna zgłosił się na policję, ta nie zdradziła mu kto to zrobił i jaki był powód zgłoszenia ze względu na ochronę prywatności.

Walka o swoje

Wydawało się, iż para znalazła się w ślepym zaułku. Pomoc przyszła jednak ze strony znajomego, który też prowadzi biznes przez internet. Za jego namową nasz rodak składa sprzeciw wobec decyzji banku. Dzięki czemu podane mu zostają nazwiska i numery kont ofiar, które złożyły zawiadomienie. Następnie na każde z nich przelewa 1 centa i prosi właścicieli o kontakt do siebie.
Po kilku dniach odpowiada jeden z właścicieli rachunku. Wskazuje on, iż przelał na konto Polaka 80 euro na używany pociąg zabawkę. Miało to miejsce w listopadzie. Pociąg jednak do klienta nigdy nie dojechał.

 

Oszustwo

Jak wskazuje niedoszły właściciel pociągu kupił on go na Marketplace od Harma Achterhoek. Dostał jednak wezwanie do zapłaty z danymi od Polaka. Mężczyzna był zdziwiony, ale stwierdził, iż być może nasz rodak, nie chce się chwalić swoją polskością, więc wysłał pieniądze. Tym bardziej, iż dostał nawet zdjęcie karty naszego rodaka.
Reszta jest już jasna. Nasz rodak dostał 80 euro. Nie była to jednak pomyłka związana z nadpłatą za telefon, a zręczne oszustwo. Złodziej oszukał bowiem dwie osoby, a do tego otrzymał telefon za darmo i 20 euro w bonusie. Była to jednak tylko jedna sprawa, co z dwiema pozostałymi? Jak pisaliśmy wcześniej, Polak miał już robić wcześniej interesy z oszustem. Nie wiedział jednak, iż człowiek ten za każdą transakcję płacić nieswoimi pieniędzy. Tamci poszkodowani nie dostając kupionych towarów, zgłaszali więc sprawę oszustwa, aż w końcu bank zablokował konto niewinnemu Polakowi.

 

Na prostą

W zaistniałej sytuacji policja poinformowała bank, iż nie prowadzi dochodzenia przeciw naszemu rodakowi. Nie jest on podejrzany o oszustwa, co więcej jest on właśnie ofiarą takowego. W efekcie bank przysłał Polakowi na początku marca kolejny list, w którym można przeczytać, że rozumie, iż cała sytuacja mogła być nieprzyjemna dla ich klienta, ale placówka robi wszystko, by zapobiec oszustwom internetowym. W piśmie tym nie było jednak słowa, przepraszam. Mężczyzna otrzymał dostęp do konta.

 

Oszustwo trójkątne

Sprawa ta pojawiła się również w mediach. Na antenie programu Oplicht?! Redaktorzy ostrzegali internautów przed człowiekiem o nicku Harm Achterhoek. W toku śledztwa stało się bowiem jasne, iż nie tylko Polak padł jego ofiarą. Policja mówi zaś o klasycznym „trójkątnym oszustwie”, w którym przestępca kupuje przedmioty za nie swoje pieniądze, wykorzystując środki, które otrzymuje ze sprzedaży rzeczy, które do niego nie należą. W efekcie dochodzi od transakcji między ofiarami, z tym że ofiara sprzedawca wysyła przedmiot do oszusta, a ofiara kupująca pozostaje z niczym.
Dlatego też warto być wyjątkowo podejrzliwym, gdy kupujemy i sprzedajemy coś w internecie. Sprawdzajmy więc dane przelewu, czy te są tożsame co dane osoby sprzedającej/kupującej.

 

Źródło: Gelderlander.nl