Ostatnie słowo Piotra
Wracamy do sprawy Piotra, który jak uważa prokuratura, zabił swoją 82-letnią matkę. W tym tygodniu miały miejsce mowy końcowe w jego sprawie. Sam mężczyzna uważa, już spotkała go największa kara. Stwierdził też, iż po tym co zaszło, nie chce już żyć.
Matkobójca?
Przypomnijmy. Nasz rodak ponad 10-lat temu wyjechał do Holandii. Zabrał ze sobą swoją schorowaną matkę, ponieważ nie miał się kto nią opiekować w Polsce. Oboje mieszkali razem w małym, wynajętym pokoju w „polskim domku”. Gdy pewnej nocy, chora na demencję 82-latka zaczęła krzyczeć, mężczyzna bojąc się, iż gospodarz ich wyrzuci, starał się ją uspokoić. Przytulał, całował, ale to nic nie dawało. W końcu położył jej rękę na ustach, by stłumić krzyk. W pewnym momencie kobieta jednak przestała oddychać. Gdy zrozumiał, iż udusił własną matkę, chciał popełnić samobójstwo, ale nie znalazł w to na tyle siły. Gdy z rusztowania, z którego chciał skoczyć, ściągnęła go policja, przekazał jej informacje o ciele matki w ich czterech ścianach.
Kochany mężczyzna
Podczas procesu zeznawali sąsiedzi dwójki Polaków. Wszyscy wskazywali, iż to „kochający mężczyzna”. Zeznawali, iż pracował w pralni 7-dni w tygodniu, by tylko zapewnić najlepszą opiekę matce. Gotował, karmił ją, mył, ubierał. Zeznania te pokrywały się ze słowami samego oskarżonego: „To mój obowiązek. Jako samotna matka zawsze się mną opiekowała. Teraz przyszła moja kolej” – powiedział Piotr W.
Morderstwo
Wszyscy widzieli więc w Polaku człowieka, który poświęcił życie dla matki. Prokurator również to zauważył. „Matka i syn byli razem na świecie i nie mieli nikogo innego” - stwierdził w poniedziałek w mowie końcowej. Zaznaczył jednak, iż mimo tej rzekomo bardzo bliskiej więzi z matką, ten był w stanie ją zamordować. O to bowiem jest oskarżony nasz rodak.
Czy to było morderstwo?
„Powiedziałem: «Mamo, po prostu bądź cicho». Potem położyłem rękę na jej ustach, wciąż widziałem, jak poruszały się jej nozdrza. Modliłem się, żeby była cicho, a potem sam zasnąłem. Kiedy się obudziłem, oczy mojej matki były otwarte, ale nie oddychała.” – zeznał oskarżony podczas procesu, wręcz płacząc. Kiedy indziej powiedział sędziemu „Jeśli moja matka już nie żyje, ja nie chcę też żyć” - zeznał oskarżony.
Trudne zadnie
Obrona wskazuje, iż mężczyzna nie zakrył ust matki, by ja udusić, ale po to, by ją uspokoić. Dlatego też obrona wskazuje, iż żądania prokuratora dotyczące 6 lat za zabójstwo są nieadekwatne do tego co się stało. Adwokat mówi, iż można tu jedynie mówić o nieumyślnym spowodowaniu śmierci.
Jak więc do sprawy podejdzie sąd? Wyrok lutego. Piotr W. w ostatnich słowach zaś stwierdził: „To, że jestem przyczyną śmierci mojej matki, to najcięższa kara, jaką kiedykolwiek otrzymam”.
Źródło: AD.nl