On nawet nie miał kajaka

On nawet nie miał kajaka

Wracamy do sprawy Brytyjczyka, którego holenderscy rybacy uratowali z boi na środku Kanału La Manche. Mężczyzna powiedział swoim wybawcom, iż płynął kajakiem i ten się wywrócił. Jego ojciec jest zszokowany całym wydarzeniem. Jak stwierdził mediom, jego syn nawet nie miał kajaka.

Przypomnijmy. 28-letni Daniel L. z Blackpool został namierzony przez załogę kutra Madeleine, która uratowała go, gdy ten kurczowo trzymał się boi na środku Kanału La Manche. Młody człowiek miał na niej spędzić kilka dni po tym, jak przewrócił się jego kajak. Mężczyzna żywił się wodorostami i skorupiakami. Gdy został podjęty na pokład, był skrajnie wyziębiony i osłabiony. Ledwo trzymał się na nogach. Brytyjczyk prosto z pokładu kutra został zabrany helikopterem francuskiej straży przybrzeżnej do szpitala.

 

Rodzina

Po poznaniu tożsamości ofiary, brytyjskie media skontaktowały się z jego rodziną. Jak wskazuje ojciec uratowanego, widząc materiały z akcji, natychmiast rozpoznał w nich swojego syna. Jak przekazał Daily Mail, czuł ulgę, że jego dziecko żyje. Pojawił się jednak również wielki niepokój. „Byłem bardzo zaniepokojony, że prawie zginął na morzu. Nie miałam pojęcia, że ​​to planował. Daniel miał wiele problemów i często się przeprowadzał” – powiedział rodzic, wskazując, iż syn miał poważne problemy osobiste.

 

Rozstanie

„Staram się mieć go na oku i dzwonić do niego tak często, jak tylko mogę, ale pewnego dnia po prostu zniknął” przekazał tato ofiary. Zapytany, co mogło skłonić syna do takiej wyprawy, rodzic nie był pewny. Wskazał, jednak iż związek, w którym było jego dziecko, niedawno się rozpadł. Dodał również, że jego syn nawet nie miał nigdy kajaka. Co dodatkowo sprawia, iż cała ta sytuacja była wyjątkowo dziwna.

 

Szczęście

Anglicy nie dotarli do komentarza samego poszkodowanego. Rozmawiali jednak z rzecznikiem francuskiej straży przybrzeżnej. Ten stwierdził, iż Anglik przeżył tylko dzięki temu, iż uratowali go Holendrzy i temu, że sam był w dobrej kondycji. Inaczej jego ciało przegrałoby z odwodnieniem, zmęczeniem i hipotermią. Zdaniem oficera francuskich służb Brytyjczyk musiał przebywać w wodzie (i potem na boi), przez co najmniej 48 godzin. Gdyby pomoc przyszła parę godzin później cała sprawa nie zakończyłaby się zapewne happy-endem.

 

Źródło:  Ad.nl