Ograniczenie prędkości w miastach do 30km/h?

GroenLinks i SGP wzywają w niderlandzkim parlamencie do zmiany ustawy o ruchu drogowym. Partie chcą ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym, tak by maksymalnie wyniosła jedynie 30 kilometrów na godzinę, z ewentualnymi, możliwymi wyjątkami. Obecnie maksymalna prędkość to 50 km/h, jeśli znaki nie wskazują inaczej.

Bezpieczeństwo

Za nowelizacją przepisów spowalniających kierowców ma stać bezpieczeństwo na drogach. Środek ten ma bowiem doprowadzić do mniejszej liczby wypadków drogowych. Plan ten popiera kilka organizacji, w tym Instytut Badań nad Bezpieczeństwem Ruchu Drogowego (SWOV). SWOV wskazuje, iż takie ograniczenie prędkości spowoduje, iż rocznie na drogach Królestwa Niderlandów zginie nawet o 30 osób mniej niż teraz. Pomysł ten popiera również wielu cyklistów i pieszych. Najważniejsze jednak, iż znalazł on uznanie wśród większości holenderskiej Izby Reprezentantów.

 

To działa

Pomysł ten nie wziął się znikąd. Holenderscy politycy uważnie przyglądali się temu, co dzieje się w Oslo i Helsinkach. W miastach tych, w 2019 roku wprowadzono właśnie taką znaczną redukcję dozwolonej prędkości. Efekt? Od tamtej pory nie zginął tam żaden pieszy czy rowerzysta. To zaś jest nie do przecenienia.

 

Nie trzeba

Minister infrastruktury, Cora van Nieuwenhuizen, nie jest jednak za takim rozwiązaniem. Polityk oficjalnie sprzeciwia się temu pomysłowi. Nie dlatego jednak, iż nie chce dbać o bezpieczeństwo ludzi, ale dlatego, że jest to bezcelowe. Polityk wskazuje, iż na 70% dróg w terenie zabudowanym widnieje już ograniczenie do 30 km/h. Decyzje o ograniczeniu prędkości leżą bowiem w gestii gmin i to one najlepiej wiedzą, gdzie takowe obostrzenia są potrzebne. Wprowadzenie więc przepisów na poziomie krajowym spowodowałoby tylko ich duplikację i konieczność podnoszenia ograniczeń tam, gdzie tern zabudowany jest np. tylko z nazwy (a gdzie teraz można jeździć 50 km/h). Nowy przepis to więc tylko koszty i zamieszanie, na które władz obecnie nie stać. Nie warto więc gminą odbierać ich prerogatyw.

 

Po hamulcach

Pewne znaczenie w tej kwestii mają zapewne również wcześniejsze tegoroczne ograniczenia nałożone na kierowców. Ograniczenie prędkości na autostradach, z racji na politykę azotową, nie przypadło do gustu wielu użytkownikom ruchu. Kolejny cios, tym razem w miastach, mógłby spowodować kolejne obniżenie notowań rządu. Tego zaś w dobie walki z epidemią politycy w Hadze ewidentnie by nie chcieli.