Ogień trawi kościół w Hoogmade

W poniedziałek mieszkańcy Hoogmade mogli tylko ze smutkiem patrzeć, jak ich świątynie zjadają płonienie. Ogień był tak duży, iż w pewnym momencie runęła iglica wieży kościoła.

Pożar wybuchł w poniedziałek, około 12:40. Wtedy to w budynku sakralnym znajdowali się prowadzący remont robotnicy. Mieli oni wypalać starą farbę i lakier. Coś jednak musiało pójść nie tak i ogniem zajęła się drewniana stolarka. Ekipa remontowa starała się z całych sił ugasić ogień, niestety bezskutecznie. Na miejscu bardzo szybko pojawiły się służby ratunkowe. Ponieważ początkowo ogień nie wydawał się zbyt duży, strażacy wchodzący do budynku starali się go ugasić za pomocą zwykłych gaśnic i węży. Dopiero gdy akcja ta nie przynosiła pożądanych rezultatów, na miejsce wezwano specjalny wóz bojowy, z drabiną mogący polewać kościół „z góry”. Gdy wóz drabiniasty przybył na miejsce sytuacja była jednak już bardzo trudna.

 

Kościół Rzymskokatolicki Matki Bożej Narodzenia Pańskiego na Kerkstraat w Hoogmade miał bowiem podwójną strukturę stropu. Konstrukcja ta sprawia, iż świątynia miała niejako dwa dachy jeden zewnętrzny, a drugi wewnętrzny. Pomiędzy nimi istniała zaś luka- strych, po którym można było chodzić. Przestrzeń ta stała się niejako kominem zapewniającym „cug”, dostarczając żywiołowi tak niezbędnego do rozprzestrzeniania się powietrza. W efekcie cały dach świątyni stanął w ogniu. Chwilę potem języki płomieni zaczęły strzelać również z dzwonnicy. Gdy żywioł dosięgnął iglicy, ta na skutek uszkodzenia podtrzymującej ją drewnianej konstrukcji, zawaliła się.

 

Strażacy praktycznie przez całą noc walczyli z pożarem i dogaszali pogorzelisko. Wtorkowy poranek pokazał jednak, że żywiołu niestety nie udało się opanować i kościół w dużej mierze został strawiony przez ogień.

Ewakuacja

Podczas pożaru służby ratunkowe ewakuowały lokalnych mieszkańców. Zagrożenie niósł nie tylko sam ogień, ale i dym. Obawiano się, że w gęstych, ciężkich obłokach mogą znajdować się trujące związki chemiczne, w tym cząsteczki ołowiu i innych substancji używanych dawniej do malowania i konserwacji drewna.

Koniec akcji gaśniczej nie oznaczał jednak, iż ludzie mogą wrócić do swoich domów. Strażacy stwierdzili bowiem, że struktura budynku mogła zostać bardzo mocno naruszona. To zaś oznacza, iż ściany boczne mogą grozić zawaleniem.

Dlatego też ten piękny symbol miasta badają obecnie eksperci z nadzoru budowlanego. To oni w ciągu kilku najbliższych dni podejmą decyzję, czy świątynia nadaje się do odbudowy, czy też ze względu na uszkodzenia należy ja całą zburzyć i postawić od nowa.

 

Ile zostało z kościoła. Najlepiej widać na niniejszym nagraniu.