Od dziś w Holandii możesz mieć problem się dogadać

Nowe informacje z Holandii są wyjątkowo ważne dla naszych rodaków nieznających niderlandzkiego. Mogą oni mieć od dziś dość duże problemy porozumieć się z policjantami, sędziami czy urzędnikami w królestwie tulipanów. Czemu?

Dzisiaj co najmniej pięciuset tłumaczy ustnych i pisemnych nie przystąpiło do pracy. Poligloci nie będą więc współpracować z wymiarem sprawiedliwości, policją czy służbami zajmującymi się emigrantami. Tłumaczy może zabraknąć również w wielu innych placówkach rządowych. Działania te to forma strajku przeciw decyzjom władz.

Nieokreślone konsekwencje

Działania strajkujących tłumaczy mogą mieć poważne i bliżej nieokreślone konsekwencje w wielu sprawach. Jedną z tych najbardziej widocznych są procesy sądowe. Jeśli dziś na wokandzie znajdowała się sprawa człowieka nieznającego niderlandzkiego, może zostać ona odwołana z powodu braku tłumacza przysięgłego lub opóźniona, jeśli sądowi uda się ściągnąć zastępstwo. Nie można bowiem prowadzić procesu bez tłumacza, co automatycznie pozbawiałoby np. oskarżonego prawa do obrony. Podobnie sprawy wyglądają w instytucjach azylowych, gdzie również niezbędny jest tłumacz przysięgły. Nawet zwykłe przesłuchanie na policji w sprawie kradzieży samochodu należącego do obcokrajowca może okazać się kłopotliwe, a to tylko wierzchołek przysłowiowej góry lodowej.

Skala

Najnowsze informacje z Holandii, spływające do naszej redakcji nie potrafią jeszcze w 100% przedstawić wpływu protestu na życie codzienne. Na chwilę obecną, w Królestwie Niderlandów, zarejestrowanych jest łącznie 2600 tłumaczy przysięgłych ustnych i pisemnych. Z tego, co najmniej 500 zapowiedziało działania strajkowe, a 2000 podpisało rezolucję popierającą roszczenia tej grupy zawodowej. Swoje robi również fakt, iż strajkujący mogą po prostu nie przyjść do pracy, biorąc nagle urlop na żądanie. Liczba osób zgłaszających się do akcji strajkowej, zdaniem rzecznika protestujących, rośnie z każdą godziną. Wiele więc może zdarzyć się „na gorąco”.

Lista rezerwowa

Przedstawiciel strajkujących uważa, że nią mają oni sobie nic do zarzucenia. Mogą bowiem strajkować tak jak każda inna grupa zawodowa. Co więcej, władza ma mechanizmy pozwalające w łatwy sposób załatać luki powstałe w wyniku absencji. Mają oni bowiem do dyspozycji listę rezerwową. Są to osoby niezaprzysiężone, ale mogące być zaprzysiężone np. na jedną sesję posiedzenia sądu. Jakość świadczonych przez nich usług może być jednak niższa niż ekspertów będących w zawodzie od lat.

Strajk

Jaki jest cel strajku? O dziwo zdaniem tłumaczy nie chodzi tu o pieniądze. Protestujący chcą wymóc na politykach, by ci nie otwierali rejestru na osoby o mniejszej biegłości językowej. Chodzi bowiem o to, iż zaprzysiężeni mogliby być ludzie, którzy nie byli przeszkoleni względem określonych interpretacji. Jak mówią tłumacze fakt, iż mówisz i rozumiesz w danym języku nie oznacza, iż potrafisz tłumaczyć natychmiast, oddając doskonale kontekst każdej wypowiedzi.

Informacje z Holandii mówią również o drugiej kwestii, którą są finanse. Ministerstwo, by zaoszczędzić chce zaangażować firmy zajmujące się tłumaczeniem i zorganizować przetargi. Ustalona ma zostać minimalna stawka. Problem w tym, że firma jako podmiot również musi zarobić, a to będzie widoczne w wypłacie dla tłumacza. W tym momencie bardziej w cenie będą słabsi mniej rzetelni, ale tańsi przedstawiciele tego zawodu. Wszystko więc odbije się nie tylko na kieszeni zaprzysiężonych, ale i na jakości tłumaczeń dla sądu czy policji.

Protest nie ma sztywnych ram czasowych. Niektórzy mogą zakończyć go już we wtorek, inni mogą rozpocząć go np. dopiero w środę, „zmieniając kolegów”.

 

Interesują cię nowe informacje z Holandii? Odwiedź naszą stronę główną.