Nowe informacje w sprawie rodziny z Ruinerwold

Holenderski George Floyd? Czy policja zabiła zatrzymanego?

Sprawa postapokaliptycznej rodziny z Ruinerwold robi się coraz ciekawsza. Początkowo mówiono, iż nie miała ona wcale kontaktu ze światem. Teraz okazuje się jednak, iż najstarszy z rodzeństwa posiadał konta w mediach społecznościowych. Zagadkowy jest również udział 58-latka w całej sprawie. 

Samowystarczalni na farmie

O całej sprawie stało się głośno, gdy 25-latek w poniedziałkowy wieczór przyszedł prosić o pomoc w lokalnym pubie - kawiarni De Kastelein. To tam mężczyzna miał powiedzieć, iż uciekł z farmy i jest zaniepokojony stanem swojego rodzeństwa. Wezwano policję, która zbadała dom pod wskazanym adresem. Odkryto tam pięcioro braci i sióstr 25-latka, ich schorowanego ojca oraz 58-letniego mężczyznę. Ludzie ci mieli żyć z tego, co dawała im farma, a mieszkać w piwnicy, w ukrytym pomieszczeniu.

 

Złota rączka

Początkowo myślano, iż 58-latek jest to krewny rodziny. Dochodzenie wykazało jednak, że nie jest z nią spokrewniony, jest jedynie dzierżawcą farmy. Człowiek ten nie współpracuje z policją. Obecnie przebywa więc w areszcie. To zaś już w poniedziałek rodziło pytanie, czy rodzeństwo i ojciec po wylewie przebywali na farmie dobrowolnie, czy też zostali do tego zmuszeni. W środę prokuratura podała, iż prowadzi śledztwo w sprawie mężczyzny. Podejrzewa się go o pozbawienie wolności i zagrażanie życiu i zdrowiu innych osób. Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł portal AD, wynika iż zatrzymanym mężczyzną jest Josef B., urodzony w Austrii.

58-latka znano jako dobrego rzemieślnika i stolarza. On, jako jedyny, był widywany przez sąsiadów i pracowników. Miał bowiem swój zakładzik w Meppel. Ludzie kojarzą go jako przyjaznego, ale dość mocno zamkniętego w sobie człowieka. Niektórzy wiedzieli, jak czasem robił duże zakupy, zbyt duże jak dla jednej osoby. Nikt jednak zbytnio się tym nie przejmował. Sąsiedzi na podwórku widywali również tylko jego. Nigdy nikt nie widział nikogo z rodzeństwa ani tym bardziej przykutego od łóżka ojca. Dlatego policja przypuszcza, że byli oni zamknięci od 2010 roku.

 

Rejestracja

We wtorek lokalne władze poinformowały, iż część z odnalezionych na farmie dzieci jest zarejestrowanych w Basic Registration of Persons. To zaś oznacza, że gmina wiedziała o ich istnieniu. Rodzi się więc pytanie, dlaczego nikt nie przejął się tym, że żadne z nich nie spełnia obowiązku szkolnego? Kilka godzin później policja zdementowała te informacje, mówiąc że byli oni tylko zbadani przez jednego z lokalnych lekarzy. Ten zaś nie miał obowiązku przekazywania informacji dalej.

Matka

Wyjaśniła się również sprawa matki dzieci. Okazało się, że kobieta faktycznie nie żyje. Zmarła jednak w 2004 roku, zanim ojciec z dziećmi przeprowadził się na farmę. To zaś oznacza, iż przynajmniej jedna ponura tajemnica o trupie kobiety zakopanym na farmie się nie potwierdzi.

Media społecznościowe

Kolejnym, bardzo ciekawym elementem całej układanki są konta w mediach społecznościowych posiadane przez 25-latka, który nagłośnił całą sprawę. Ma on posiadać profil na Facebooku i LinkedIn oraz na Instagramie. Na tym ostatnim mają się znajdować zdjęcia przyrody z okolic Ruinerwold. To zresztą początkowo właśnie z konta na FB młodego mężczyzny, służby dowiedziały się o śmierci jego matki 15 lat temu oraz o przeprowadzce do Ruinerwold w 2010 roku. Konta te miały być przez długi czas nieaktywne, by w ostatnim czasie znów być używane okresowo przez kilka dni. Policja jednak oficjalnie nie może potwierdzić, że należą one do 25-latka. Jeśli zaś mężczyzna miał dostęp do mediów społecznościowych, czemu przez nie wzywał pomocy? Sprawa staje się coraz bardziej zagmatwana i zamiast odpowiedzi pojawia się coraz więcej pytań.

 

Przesłuchanie

Dziś ma się odbyć przesłuchanie B. To na jego podstawie sąd zdecyduje czy przedłużyć areszt dla 58-latka. Śledczy liczą również, że podczas tej konfrontacji z wymiarem sprawiedliwości uda się ustalić jakie były powiązania B. z rodziną żyjącą w piwnicy.