Nocny spacer po autostradzie

Nocny spacer po autostradzie

W nocy z wtorku na środę policja otrzymała alarmujące zgłoszenie dotyczące autostrady A27 w pobliżu Hank. Kierowcy mówili o dwójce ludzi, którzy nagle wyłaniali się z mroku na poboczu. Nie było ich praktycznie widać, oświetlały ich tylko reflektory przejeżdżających pojazdów. Czyżby byli to potencjalni samobójcy? Nie. Powód ich spaceru po autostradzie był dużo bardziej prozaiczny i głupszy.

Bez szans

Ludzie w nocy na nieoświetlonej autostradzie nie mają praktycznie żadnych szans. Ubrani w ciemne, nieodblaskowe ubrania gdyby znaleźli się przed jadącym pojazdem, po prostu zginęliby. Kierowca obojętnie jakim refleksem by nie dysponował, nie zdążyłby się zatrzymać lub ich wyminąć. Policja musiała więc znaleźć te osoby, inaczej mogłoby dojść do tragedii.

 

Zatrzymanie

To się udało. Patrol po przybyciu na miejsce, z którego wykonano ostanie zgłoszenie, namierzył spacerowiczów kilkaset metrów dalej. Szli oni pasem awaryjnym, wyraźnie się rozglądając. Policja natychmiast do nich podjechała i zatrzymała. Co tam robili? Kobieta i mężczyzna wyjaśnili oficerom, iż szukali swojego telefonu. Co więcej, z ich wypowiedzi wynikało, że mają więcej szczęścia niż rozumu. Okazało się bowiem, iż nie tylko szli oni pasem awaryjnym. Kilka chwil wcześniej mieli wejść na pasy ruchu. „Chyba nie musimy wyjaśniać, jakie to głupie i niebezpieczne” – skomentował to zachowanie rzecznik policji.

 

Na dołek?

Za poruszanie się na piechotę po autostradzie para została ukarana mandatami. Następnie policjanci zabrali ich do radiowozu, by odwieźć ich do samochodu, który zostawili kawałek dalej. Podczas tej przejażdżki coś jednak było nie tak. Albo pasażerowie zaczęli lekko bełkotać albo w pojeździe nagle zaczęło pachnieć alkoholem. W efekcie oprócz mandatów na parę nałożono również czasowy zakaz prowadzenia pojazdów, spacerowicze byli bowiem pod wpływem alkoholu. Dwójka nie mogła więc już samemu zabrać auta. Patrol odwiózł ich w bezpieczne miejsce, z dala od A27, tak by nie wpadli na pomysł powrotu na tę drogę i nakazał im skontaktowanie się z kimś, kto będzie mógł odebrać ich pojazd z autostrady.

Nie znaleźli więc telefonu, do kosztów zgubionego urządzenia musieli też dodać wysokość dwóch mandatów. Jest to jednak mała cena za to, iż przeżyli, a bez interwencji policji mogło to nie być takie pewne.

 

 

Źródło: AD.nl