Niemcy jak Holandia czyli legalizacja marihuany

Niemcy jak Holandia czyli legalizacja marihuany

Kto, jadąc kiedyś samochodem do Holandii, złamał przepisy ruchu drogowego w Niemczech, wie że tamtejsza policja jest bardzo skrupulata i surowa. Od stycznia drogówkę czeka jednak dość duży problem. Wszystko z racji historycznej decyzji władz w Berlinie. Już od przyszłego roku Niemcy upodabniają się do Holandii. Będzie tam można bowiem legalnie kupować, posiadać i zażywać marihuanę. Cieszy to mieszkańców tego kraju, ale dla policji to istny koszmar.

Niemcy jak Holandia

Tak, by legalnie zapalić „trawkę”, obywatel Rzeczypospolitej nie będzie musiał już jechać do Holandii lub Czech. Możliwość ta będzie również w Niemczech. Tamtejszy Rząd Federalny przyjął bowiem przepisy legalizujące marihuanę. Jeśli przepisy te zostaną zaakceptowane przez Bundestag i Bundesrat, co najprawdopodobniej stanie się jesienią tego roku, już od stycznia na zachód od Odry będzie można legalnie kupować środki zawierające THC.

 

Społeczeństwo jest za

Pomysł ten podoba się dużej części niemieckiego społeczeństwa. Zwłaszcza młodzi ludzie są bardzo szczęśliwi. Nie będą musieli bowiem jeździć do Holandii, by legalnie puścić sobie dymka. Również władze wskazują, iż zalegalizowanie sprzedaży tego miękkiego narkotyku sprawi, iż ludzie, którzy po niego sięgają, będą bezpieczniejsi. Gdy bowiem używka wyjdzie z szarej strefy, władza będzie mieć nad nią większy nadzór niż ma teraz.

 

Problemy prawne

Pomysł ten nie za bardzo podoba się jednak niemieckiej policji. Owszem, z jednej strony nie mają nic przeciwko liberalizacji. Problem jednak w tym, iż legalne spożycie narkotyku rodzi za sobą pewne problemy związane z wieloma aktami prawnymi. Wśród nich są te dotyczące ruchu drogowego. Kiedyś każda ilość tego narkotyku była karalna. Teraz zaś Berlin musi stworzyć limity zawartości THC w organizmie, po których kierowca nie może prowadzić pojazdu. Obecnie bowiem przepisy ich po prostu zabraniają z racji ich nielegalności tej używki.

 

Zero jedynkowe

W efekcie, obecnie zero-jedynkowe testy wykorzystywane przez policję będzie można wyrzucić do kosza. W rezultacie od kierowcy trzeba by pobrać krew. To zaś neguje szybkie badanie przesiewowe. Władza musi też zmienić wspomniany wyżej limit. Obecnie bowiem dopuszczalne stężenie THC we krwi kierowcy wynosi 1,0 ng na ml surowicy. Jest to najniższa możliwa wartość, wręcz śladowa i musiałaby zostać ona znacznie podwyższona. Przynajmniej dla doświadczonych kierowców, ADAC apeluje bowiem, by utrzymać ją dla tych, którzy dopiero niedawno zdali prawko lub nie ukończyli pewnego roku życia.

 

Jak to rozwiązać?

Niemcom mnożą się więc problemy związane z liberalizacją, a czas ucieka. Do stycznia zostało tylko już nieco ponad 4 miesiące. Na szczęście wzory i mechanizmy działania w przypadku legalizacji marihuany i przepisów prawnych władze w Berlinie mają po sąsiedzku. Skąd zaś brać przykład jak nie z kraju, który uczynił z legalnego jointa jeden ze swoich (niezbyt lubianych przez władze) znaków rozpoznawczych.

 

Źródło: Motoryzacja.interia.pl