Niedzielne zamieszki w Hadze

Niedziela okazała się wyjątkowo niespokojnym dniem w haskiej dzielnicy Duindorp. Doszło tam do zamieszek, barykadowano ulicę i wzniecano pożary. Policja badała wczoraj przyczyny zajścia i szukała sprawców.

Jednostki interwencyjne haskiej policji zostały wysłane w niedzielny późny wieczór na teren dzielnicy Duindorp. Miało to miejsce po tym, jak grupa ludzi zabarykadowała drogę, zaczęła wzniecać pożary i niszczyć zaparkowane w okolicy samochody.

 

Nietypowi strażacy

Sytuacja była na tyle groźna, iż do powstałych pożarów nie wysłano strażaków, a jednostki holenderskiej prewencji. Funkcjonariusze policji ubrani w hełmy, wyposażeni w tarcze i pałki przystąpili nie tylko do rozganiania awanturników i zabezpieczenia terenu, ale również do gaszenia ognisk pożarów, które młodzi ułudzie urządzili sobie w śmietnikach, czy na jednym z lokalnych przystanków autobusowych, a nawet w barze z frytkami. Tam, gdzie funkcjonariusze nie dawali sobie rady, musieli interweniować strażacy. Byli oni jednak cały czas ochraniani przez jednostki policji.

 

Barykada

Niepokoje na ulicach Duindorp zaczęły się już około południa. Napięcie rosło stosunkowo powoli i swój szczyt osiągnęło o godzinie 10 wieczorem. Wtedy to powstała barykada, a ludzie zaczęli rzucać kamieniami w policjantów. Przewaga wyposażenia funkcjonariuszy i brak motywacji do bezpośredniej walki z funkcjonariuszami sprawiły, że stróżom prawa udało się opanować sytuację po około dwóch godzinach. Niemniej jednak o godzinie 2:30 doszło jeszcze do jednego aktu wandalizmu, podpalenia wspominanego już baru z przekąskami.

Według wstępnych ustaleń uzyskanych podczas poniedziałkowego dochodzenia, w całym zajściu uczestniczyło około pięćdziesięciu chuliganów. Ludzie ci są winni popełnienia wielu wykroczeń, w tym kilkunastu aktów wandalizmu. Grupę 13 z nich, w tym kilku małoletnich, aresztowano. Jednym z zatrzymanych jest 9-letnie dziecko. Malec uzbrojony był w koktajle Mołotowa. Po spisaniu danych osobowych i zeznań wypuszczono ich jednak do domu. Czeka ich jednak najprawdopodobniej postępowanie przed sądem policyjnym. Funkcjonariusze nie wykluczają również, iż uda im się zidentyfikować i postawić przed wymiarem sprawiedliwości innych z 50-osobowej grupy zadymiarzy.

 

Ogromne ognisko

Co było powodem rosnącego napięcia w dzielnicy i tego, że ludzie wyszli na ulicę? Praktycznie wszyscy, zarówno mieszkańcy dzielnicy, jak i lokalne władze wskazują, iż jest to oznaka niezadowolenia spowodowana decyzjami organizacji odpowiedzialnej za "noworoczny ogień". Jej kierownictwo postanowiło bowiem w piątek nie organizować kolejnej edycji gigantycznego ogniska. Wszystko dlatego, iż ostatni "noworoczny ogień" był wyższy, niż zakładano. Ogromny stos palił się szybciej, mocniej. To zaś spowodowało powstanie deszczu iskier, który uszkodził wiele nieruchomości. Późniejsze dochodzenie odkryło również wiele innych nieprawidłowości. To zaś w rezultacie doprowadziło do rezygnacji burmistrza. Z tego też względu miasto i dzielnica wycofały się z organizacji kolejnej edycji imprezy.

Okoliczni mieszkańcy boją się, iż w sylwestrową noc świątynia zamieni się w gigantyczne ognisko.

Płonący kościół

Niedzielne zamieszki, wraz z nawoływaniem do organizacji ogniska i zażartą postawą wielu młodych ludzi, spowodowały również, iż niektórzy obawiają się czarnego scenariusza w sylwestrową noc. Część ludzi uważa, że skoro ognisko odwołano, rozjuszona młodzież może zorganizować swoje własne, podpalając kościół Pniëlkerk. Budynek ten jest bowiem pusty i idealnie nadawałby się na „alternatywne ognisko”.

Rozumowanie to nie jest tylko wymysłem developera, który kupił ziemię, na której stoi kościół i w na jego miejscu chce postawić nowe domy. Mówią o tym sami mieszkańcy Duindorp, widząc zajadłość młodych ludzi rozgniewanych brakiem ogniska i wygrażający, iż sami zorganizują inne jeszcze, większe na przełomie roku.

 

POnie