Nie posmarujesz, nie załatwisz. W Holandii rośnie korupcja

W Niderlandach coraz szybciej rośnie proceder, z którym w Polsce zmagaliśmy się i zmagamy od dziesięcioleci. Korupcja, bo o niej mowa, staje się coraz powszechniejsza w krainie tulipanów.

40% wzrost

Według danych, jakimi dysponuje prokuratura, liczba spraw sądowych dotyczących korupcji z udziałem urzędników państwowych, a także przedstawicielami służby cywilnej w gminach oraz lokalnymi funkcjonariuszami policji wzrosła w ciągu roku o ponad 40%. Tak wynika z rocznego raportu prokuratury podsumowującego 2018 rok. Nie ma jednak powodów do paniki i stwierdzania, że z Holandii robi się drugi PRL. 40% wzrost spowodował, że w całych Niderlandach zarejestrowano „aż” 65 takich przypadków.

 

Badania

W 2018 roku służby dochodzeniowo-śledcze zbadały i wykryły samodzielnie 33 z 65 spraw. Pozostałe 32 przypadki dotyczą korupcji, na której trop wpadli funkcjonariusze przy okazji prowadzenia innej działalności operacyjnej oraz takiej, o której informacje otrzymali od anonimowych informatorów.

Według prokuratury tak duży odsetek spraw związanych z szarą strefą, w tym głównie z przestępczością narkotykową, jest związany z ogromnymi dochodami, jakie generuje ten biznes. Wszystko to tworzy wrażenie możliwości łatwego wzbogacenia się, w sytuacji, gdy tylko wystarczy przymknąć na coś oko lub zgodzić się na daną prośbę lub wniosek urzędowy. Kolejnym elementem wpływającym również na korupcjogenność narkobiznesu jest szeroko pojęta liberalizacja w Holandii. Niektórym urzędnikom łatwiej jest zgodzić się na kilka „dodatkowych” krzaczków, niż stać się częścią machiny handlującej bronią lub ludźmi.

 

65 przypadków korupcji to niewiele, ale ponad 27 tysięcy nierozpoznanych spraw daje już do myślenia.

 

Wierzchołek góry lodowej

Sprawą najbardziej zastanawiającą w całym raporcie, są jednak dane dotyczące informacji i podejrzeń o korupcję. Holenderska prokuratura, publikując swoje zestawienie, wskazuje na ogromną ilość doniesień o możliwości popełnienia przestępstwa korupcji. Według nich, w przypadku 27 500 zgłoszeń, lokalna policja nie rozpoczęła żadnych czynność operacyjnych. Funkcjonariusze nie podjęli działań w celu choćby sprawdzenia wiarygodności informacji. Wygląda więc to na bardzo duże uchybienie. Nie umniejsza go nawet fakt, że znakomitą większość z tych donosów stanowią informacje od zawistnych pracowników, współpracowników czy sąsiadów.