41-letni nożownik znad Wisły

Jamel L. zabił w zemście za jogurt? Morderca z Albert Heijn

Nasz rodak, który w ubiegłym roku pchnął nożem dwie osoby w dzielnicy Benoordenhout, w Hadze, musi zostać przyjęty na leczenie i obserwacje do szpitala psychiatrycznego.

Nożownik

W środę, 6 lutego 2019 roku, 17-letni chłopiec, członek lokalnego klubu hokejowego Klein Zwitserland, spotykał na Van Alkemadelaan 41-latka z Polski. Ten bez żadnego powodu zaatakował nastolatka, chcąc zadać mu kilka ciosów nożem. Na szczęście tylko jeden trafił w ciało. Młodego mężczyznę ugodzono w ramię. Jego krzyk i wołanie o pomoc sprawiły, że rannemu ruszyli z odsieczą gracze ćwiczący na niedalekiej tafli treningowej wspominanego klubu. Gdy dotarli, na miejsce znaleźli jednak tylko rannego kolegę.

 

Kwadrans później, około kilometra dalej, na De Mildestraat, w bocznej uliczce biegnącej do Van Alkemadelaan został zaatakowany uprawiający jogging mężczyzna. Ofiara otrzymała kilka ciosów nożem. Tym razem napastnik nie pudłował. Uderzenia kierowane były w twarz, tył głowy i korpus ofiary, która na skutek odniesionych obrażeń zmarła na miejscu. Policja od początku była niemal pewna, że obu tych zbrodni dokonała ta sama osoba.

 

41-latek z Polski okaże się chorym psychicznie nożownikiem? 

 

Aresztowania

Już następnego dnia, 7 lutego, funkcjonariusze aresztowali 32-latka z Hagi pod zarzutem morderstwa i usiłowania morderstwa. Szybko jednak okazało się, że zatrzymano niewinnego mężczyznę. To tylko zmobilizowało funkcjonariuszy, ponieważ wiedzieli, że na wolności przebywa niebezpieczny nożownik. Stróże prawa angażują więc dodatkowych śledczych, dochodzenie przybiera na sile i jeszcze tego samego dnia udaje im się pojmać 41-latka, obywatela Polski.

 

Dwie skrajne osobowości

Śledztwo i sądowe postępowanie w sprawie naszego rodaka bardzo szybko wykazało, że 41-latek ma dwa oblicza. Wyznania współlokatorów dobitnie potwierdzają, że jest to osoba wybuchowa. Ludzie pracujący z nim uważają, że mężczyzna coś ukrywał. Bano się go w pracy. Uważano, że jego miłe zachowania to tylko pozory. Tezę tę miały potwierdzać wybuchy gniewu i agresji. Z drugiej jednak strony, mężczyzna przez wiele lat pracował i wspierał Czerwony Krzyż. Tam dał się poznać jako pomocny i życzliwy dla innych wolontariusz, który z wyrozumiałością i wielką radością niesie wsparcie potrzebującym. Do myślenia śledczym dała również działalność obywatela Polski w internecie. Jego wpisy, notatki i inne znalezione na komputerze dokumenty charakteryzują go jako osobowość bardzo egocentryczną.

Ciekawe były również wypowiedzi naszego rodaka przed sądem. Na wczorajszej rozprawie oskarżony stwierdził, że nie będzie współpracować, pomimo jak to nazwał „systematycznej presji psychicznej”, jaka jest na nim wywierana. Gdy zaś sąd chciał się upewnić, czy to znaczy, że oskarżony nie zamierza składać wyjaśnień, stwierdził, że „to była jego odpowiedź i sąd sam musi sobie z nią poradzić”.

Badanie

Wszystkie te elementy składowe skłoniły sędziego do wysłania 41-latka na niezbędne badania psychiatryczne. Podczas trwającej 7 tygodni obserwacji, biegli psychologowie i psychiatrzy mają określić stan emocjonalny podejrzanego oraz to, czy nie występuje u niego żadna choroba psychiczna. Nieoficjalnie mówi się bowiem o tym, iż wzorowe zachowanie, zmieniające się czasem w nagłe stany agresji może świadczyć o zaburzeniach dwubiegunowych, do których należy np. schizofrenia lub psychoza maniakalno-depresyjna.

Sąd wpisał więc oskarżonego na listę oczekujących do szpitala imienia Pietera Baana. Z racji na długą kolejkę, obserwacja rozpocznie się najpewniej dopiero za trzy miesiące. Opóźni więc to znacznie całą procedurę procesową. Prokurator liczy jednak na to, że w tym czasie uda się zebrać wszystkie niezbędne dowody, w tym między innymi mikrowłókna z ubrań ofiar, znajdujące się na ostrzu i ubraniu napastnika.

O dalszych postępach w sprawie będziemy informować na bieżąco.