Nie dostał paczki więc zabił listonosza
Praca listonosza nie wydaje się zbyt niebezpieczna. Czasem jednak dostarczenie przesyłki może zakończyć się tragedią. Tak jak to miało miejsce 21 lutego tego roku. Na początku tego tygodnia zabójca kuriera stanął przed sądem. Czemu zabił dostawcę? Powód jest prozaiczny.
21 lutego 2022 roku kurier stanął przed domem El B. w Rotterdam-Hoogvliet z paczką dla gospodarza. Listonosz dzwoni dzwonkiem, nikt jednak nie otwiera drzwi. Dostawca wraca więc z przesyłką do samochodu, stwierdzając, iż nikogo nie ma w domu. W zaistniałej sytuacji zgodnie z procedurą zamówione przedmioty miały się jeszcze tego samego dnia znaleźć w punkcie odbioru, z którego mógłby je odebrać adresat.
Atak
Gdy jednak listonosz był już przy pojeździe, z budynku wyszedł odbiorca paczki. Okazało się, iż był w domu, ale coś go zatrzymało. Mężczyzna chciał odebrać swoją przesyłkę. Kurier mógł jednak tylko bezradnie rozłożyć ręce. Przedmiot bowiem został już wpisany do systemu i widniało przy nim – odbiorcy nie zastano. Nie można było więc zmienić tego statusu, na przekazano odbiorcy.
Kick-bokser
Doszło do utarczki słownej między mężczyznami. El B., były kick-bokser, szybko użył jednak siły. Chwycił ofiarę za gardło, zadał kilka ciosów w korpus i kopną dostawcę w głowę. W tym momencie listonosz przewrócił się i uderzył potylicą o bruk. Dwa dni później, kurier umarł w szpitalu, lekarze przegrali walkę o jego życie. Ofiara doznała zbyt poważnych obrażeń, w tym pęknięcia podstawy czaszki, nie dało się jej uratować.
Proces
We wtorek były pięściarz po raz pierwszy stanął przed sędzią. Z płaczem przedstawił swoje zeznanie. Wskazał, iż jego intencją nigdy nie było spowodowanie krzywdy mężczyźnie. Co więcej, tego feralnego dnia to nie on, a listonosz go zaatakował. Oskarżony tylko się bronił. „Ani przez chwilę nie czułem, że mogę uciec od tej sytuacji” – powiedział były zawodnik sztuk walki, usprawiedliwiając swoje zachowanie.
Wymiar kary
Rodzinna ofiary nie wierzy jednak w te słowa. Ich krewny nie był bowiem agresywny. Nawet jeśli jakimś cudem chciał kogoś uderzyć, to jego oponent, od wielu lat ćwiczący sztuki walki, powinien go bez problemu obezwładnić. Zamiast tego „broniący się” dosłownie zlinczował listonosza. Nie ma tu więc mowy o obronie koniecznej. Podobnie myśli też prokurator chcący, aby El B. był sądzony za zabójstwo.
Obrona mówi o samoobronie i nieszczęśliwym wypadku związanym z upadkiem.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Tego jeszcze nie wiadomo. Kolejna rozprawa 4 sierpnia, będzie ona podobnie jak wtorkowa, rozprawą przygotowawczą. Proces merytoryczny ma ruszyć dopiero jesienią. Obecnie El B. pozostaje w areszcie. Sąd nie zdecydował się na zwolnienie podejrzanego.
Źródło: Ad.nl