Nastoletnia droga na imprezę

Piątkowy wieczór to doskonała pora, by się pobawić, wyszaleć po całym tygodniu. Na taki pomysł wpadło również 12 dziewczyn w wieku od 14 do 17 lat. Niestety szybko się okazało, że impreza dla nich skończyła się, zanim się jeszcze zaczęła.

Holender „cebulak”?

Cała gromadka nastolatek szła na jedną z piątkowych imprez w Den Bosch. Zanim jednak wybrały się do klubu, postanowiły urządzić sobie mały „befor”. Działania te zna doskonale każdy student czy bywalec klubów. Zanim wejdzie się do lokalu, warto wychylić kilka głębszych czy wypić dwa-trzy kieliszki wina. Wszystko po to, by się wyluzować i zaoszczędzić. Wiadomo bowiem, że wódka czy butelka wina kupiona w sklepie jest kilkakrotnie tańsza niż w klubie. Będąc zaś na miejscu, sączy się tylko jeden dwa drinki, by „podtrzymać promile”. Dzięki temu do lokalu wchodzimy już w dobrym nastroju, a po piątkowych szaleństwach portfel nie świeci aż takimi pustkami.

 

W przypadku nastolatek był jednak jeszcze jeden determinujący czynnik. W Holandii alkohol niskoprocentowy można sprzedać osobom powyżej 16 roku życia. Napoje wysoko procentowe, czyli takie powyżej 35%, sprzedawane są zaś tylko pełnoletnim. W takiej sytuacji dziewczyny w wieku 14 i 15 lat mogły zapomnieć nawet o piwie lub drinku z palemką. Co ważne na nic, by się zdały zakupy przez 17-letnią koleżankę, ponieważ obsługa często obawiając się utraty pozwolenia na sprzedaż alkoholu, sprawdza kto faktycznie pije serwowane przez barmanów drinki.

Dziewczynom pozostała więc tylko jedna możliwość. Wizyta w sklepie i picie w domu przed imprezą. Tak też zrobiły.

 

Co za dużo to niezdrowo

Po opróżnieniu kilku butelek dziewczyny dotarły do autobusu, by w końcu udać się do wybranego klubu. W drodze zaczęły się jednak problemy. Picie na szybko nigdy nie jest dobre, a co więcej, jego skutki objawiają się dopiero po pewnym czasie. W efekcie nastolatki bardzo ucierpiały jadąc autobusem, poważnie odczuwając przyśpieszenie i hamowanie. Sytuacja z każdym przejechanym metrem stawała się coraz gorsza.

 

Eksmisja

Policja została poproszona o interwencje przez kierowcę autobusu, po tym jak musiał on wyprowadzić z pojazdu jedną z dziewczyn. Nastolatka wysiadła przy Vredesplein w Waalwijk, ponieważ jej stan był wyraźnie wskazujący na spożycie, co nie współgrało z jej bardzo młodym wyglądem. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, okazało się, iż pozostała 11 również nie jest w najlepszej kondycji. Niektóre nastolatki ubrane w imprezowe kreacje leżały pomiędzy fotelami lub w przejściu autobusu. Inne dogorywały na fotelach. W kilku przypadkach widać było, że coś się „ulało”. Wszystko sprawiło wrażenie, jakby dziewczyny wracały z kilkudniowej, suto zakrapianej imprezy, a nie jechały dopiero na nią.

Bliższe zapoznanie się z pijanymi zaowocowało również wezwaniem karetki pogotowia, ponieważ funkcjonariusze uznawali, że stan jednej z nastolatek wymaga konsultacji medycznych.

 

Szlaban

O całej sprawie zostali również powiadomieni rodzice, którzy musieli stawić się na przystanek po swoje pociechy. Opiekunowie mogli więc zobaczyć całą ledwo żywą gromadkę siedzącą w pojeździe z lepiącą się od wymiotów podłogą. Dziewczyny zostały wpisane do rejestru HALT, organizacji zajmującej się zapobieganiem przestępczości i patologicznym zachowaniom wśród nieletnich. Oprócz programów edukacyjnych biuro to zajmuje się egzekwowaniem kar alternatywnych. Co to, znaczy? To iż dziewczyny, zamiast na policję muszą udać się do przewoźnika po to, by w ramach kary posprzątać po swoich wybrykach cały autobus. Wszystko, by się przekonać jak szkodliwe społecznie może być nadmierne picie alkoholu.