Napad z bronią na polski supermarket w Amsterdam-Noord

Sprzedawcy polskiego sklepu stróżami moralności

Kolejny akt przemocy wymierzony w jeden ze sklepów z polskimi produktami, w których zakupy robi wielu naszych rodaków pracujących w Holandii. W Amsterdam-Noord, na Meeuwenlaan do supermarketu wtargnął mężczyzna z bronią palną.

Celem napastnika było zrabowanie zawartości kasy polskiego supermarketu. Do przestępstwa doszło około godziny 20:15 we wtorek. Podczas całego incydentu nikt nie został na szczęście ranny. Coś jednak poszło nie po myśli złodzieja, bo ten uciekł z lokalu bez pieniędzy. Policja nie zdradza jednak dokładnego przebiegu zdarzeń w sklepie.

Poszukiwania

Funkcjonariusze krótko po napadzie rozpoczęli akcję poszukiwawczą przestępcy. By jak najbardziej zwiększyć swoje szanse namierzenia niedoszłego rabusia, rozesłano wiadomość do okolicznych mieszkańców za pomocą sieci Burgernet N-Holland. Z przekazanych tam informacji wynikało, iż napastnikiem była osoba o ciemnym odcieniu skóry, szczupłej budowie ciała i około 175 centymetrach wzrostu. Mężczyzna ten był ubrany w czarną kurtkę z biało szarym kapturem. Na głowie nosił czarną czapkę. Jest to drugi rysopis podany około 25 minut po pierwszym. W pierwszej wersji mowa była o tym, że napastnik miał czarne buty i czarną kurtkę.

Krótkie poszukiwania

Okoliczni mieszkańcy nie mieli jednak zbyt wiele czasu, aby się wykazać. Już o godzinie 21:26, czyli nieco ponad godzinę po napadzie, policja poinformowała w Burgernet o zakończeniu poszukiwań. Patrole skończyły szukać podejrzanego. Nie oznacza to jednak, że funkcjonariusze postawili na sprawie przysłowiowy krzyżyk. Skończyły się aktywne działania policji. Patrole nadal znały rysopis przestępcy i w sytuacji, w której ujrzeliby takową postać, mogli dokonać zatrzymania. Poszukiwania zakończono, ponieważ w ciągu godziny rabuś mógłby być już wszędzie w Amsterdamie, a nawet uciec z miasta.  Dlatego też sprawa ta została przekazana detektywom śledczym, którzy to rozpoczęli dochodzenie mające na celu złapanie przestępcy. To oni teraz będą przeprowadzać rozmowy ze świadkami, sprawdzać monitoring, czy szukać dowodów i poszlak pozwalających dotrzeć do sprawcy.

 

Polska paranoja

Na chwilę obecną wiele wskazuje na to, iż cały incydent był niczym innym jak nieudaną próbą przejęcia dziennego utargu ze sklepu. Wydarzenia te nie mają nic wspólnego z atakami i zamachami bombowymi na polskie supermarkety, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich miesięcy i doprowadziły do małej "polskiej paranoi".