Najdroższe zakupy w sklepie mięsnym

Najdroższe zakupy w sklepie mięsnym

Chyba każdy z nas spotkał się kiedyś z sytuacją, w której zapłacić zbył dużo w sklepie. Płacąc gotówką kasjer lub kasjerka źle policzyła, wydała za mało. My zaś śpiesząc się lub mając głowę zajętą czymś innym, automatycznie bierzemy resztę, chowamy do kieszeni i dopiero później w domu orientujemy się, iż brakuje w nim kilku lub kilkunastu złotych. W sklepie jednak w Amsterdamie sprzedawca pomylił się nieco bardziej i skasował klienta na ponad 1000 euro więcej niż miał.

rozliczenie podatku z Holandii

Tysiąc euro?

Można się pomylić o pięć, dziesięć, pięćdziesiąt czy nawet o sto euro, ale o tysiąc? Jak to możliwe? Jak można w zwykłym małym, osiedlowym sklepiku obracać taką gotówką i popełnić aż taką gafę? Odpowiedź na to pytanie jest prosta i brzmi ona – terminal. Klient płacił kartą. Sprzedawca zaś wstukał kwotę. Osoba po drugiej stronie lady przyłożyła kartę, wpisała pin. Transakcja przeszła. Zapewne klient nie brał potwierdzenia z karty ani paragonu. Przecież to były zwykłe, małe codzienne zakupy, co mogłoby pójść nie tak.

 

Coś jest ewidentnie nie tak

Jak wskazuje sklepikarz ze sklepu mięsnego Zagora w Amsterdamie, mówiąc o sprawie redaktorom AD, on sam nie zdawał sobie sprawy z tego co zaszło. O niedorzeczności całej tej sytuacji dowiedział się dopiero potem podczas działań administracyjnych. W efekcie nie wie, kto mógł zapłacić tak dużą kwotę.
Jak to się mogło stać? Odpowiedzi może być wiele. Mogło to być zawieszenie się urządzenia, w efekcie 0 naciśnięte na klawiaturze nie pojawiło się na wyświetlaczu, dlatego sklepikarz, myśląc, iż nie złapało, nacisnął je jeszcze raz. W efekcie zamiast jednego zera z opóźnieniem wbiły się dwa i ze 100 zrobił się tysiąc

 

Bank mówi nie

Sklepikarz nie chciał sprawy tak zostawić. To nie są jego pieniądze, nie chce więc nimi gospodarować. Poszedł do banku, licząc, iż ten pomoże rozwiązać sprawę. Bank jednak nie pomógł. Właściciel malutkiego sklepiku został z pieniędzmi. Mężczyzna nie daje jednak za wygraną. Wypytuje klientów, by sprawdzili konta, czy nie brakuje na nich wskazanej sumy. W sklepie wisi również kartka z informacją o nadpłacie z 7 września tego roku, jaka miała miejsce o 13:58. Jak wskazuje właściciel, nie wie, ile mu to zajmie, ale odda pieniądze. Nie zamierza bowiem używać środków, które nie należą do niego. Takie sytuacje pozwalają odzyskać wiarę w ludzi. Zastanawia jednak tylko to, jak ktoś mógł nie zauważyć, iż z konta zniknęło mu 1000 euro, tym bardziej, iż przy okazji przelewu na wyciągu bankowym zawsze widnieją dane odbiorcy.