Mikołajowe zwolnienia i wpadki

Mikołaj przyjedzie do Vijfheerenlanden

Mikołaj przynosi radość i szczęście? Niekoniecznie. W Holandii w Mikołajki wiele osób straciło już pracę. Wszystko z racji właśnie tego święta, związanego ze starcem w biskupiej tiarze. Jak się bowiem okazuje przyjście Sinterklaas’a w pracy nie zawsze kończy się miło.

Mikołajowy prezent

Pracownik jednej z holenderskich drukarni potrzebował prezentu dla swoich siostrzenic. Jako, że pracował w takim, a nie innym miejscu postanowił zabrać z pracy trzy książki. Za działanie to pracownik został zwolniony w trybie natychmiastowym. Potraktowano to jako kradzież w miejscu pracy.

Pracownik jednak nie zgodził się z tym. Stwierdził, iż prosił pracodawcę o pozwolenie zabrania książek. Sprawa trafiła więc do sądu pracy. Proces nie potoczył się po myśli zatrudnionego. W sądzie apelacyjnym pracodawca skorzystał bowiem z dowodu ostatecznego. Na nagranych z kamer monitoringu widać jak jego podwładny zabiera sobie książki bez rozmowy z szefem.
„Sąd uznaje, że istnieją wystarczające dowody, a zwolnienie w trybie natychmiastowym pozostaje w mocy. Nawet jeśli były to odrzucone książki, pracownik nie powinien był ich tak po prostu zabrać ze sobą, a powinien o nie grzecznie poprosić. Poza tym skłamał, że miał pozwolenie na ich zabranie” – przekazał sąd, argumentując podtrzymanie zwolnienia drukarza.

 

Złośliwy wiersz

Wiele dzieci na spotkaniach z Mikołajem recytuje wierszyki. Na mikołajkowym spotkaniu w jednej z holenderskich komend to oficer przebrany za Mikołaja wyrecytował wierszyk o jednym ze współpracowników, który nie był „grzecznym dzieckiem”.  Słowa tej rymowanki były, mówiąc delikatnie, „niestosowne”. Już podczas imprezy komendant zabrał Mikołajowi mikrofon. Na Świętego wniesiono zaś skargę, poskutkowała ona przeniesieniem. Oprócz niego policjant otrzymał też mandat i stracił 16 godzin urlopu z tytułu zaniedbania obowiązków.
Stwierdzono bowiem, iż policjant zachował się niewłaściwie do współpracowników i w sytuacji tej nie ma znaczenia, że miało to miejsce poza godzinami pracy.

 

Czekoladowe listy

Z racji Mikołaja wielu pracowników otrzymuje w firmach czekoladowe listy z życzeniami świątecznymi. Pięć takich listów zostało zaś znalezionych podczas kontroli w torbie jednej z pracownic sklepu, która takowe sprzedawała. Kobieta oczywiście za nie zapłaciła. Efekt, natychmiastowe zwolnienie.

Kobieta odwołała się jednak od tej decyzji przed sądem. Stwierdziła, iż nie zapłaciła, nie ze złej woli, a roztargnienia. Jest matką 4 dzieci, z których jedno jest niepełnosprawne. Tego dnia, gdy ją przyłapano, dowiedziała się, że stan córki będącej w szpitalu nagle się pogorszył i ogłuchła. Była tak spanikowana i roztrzęsiona, iż chciała jak najszybciej do niej jechać i po prostu zapomniała o czekoladkach.

Sąd rozpatrując sprawę, orzekł na korzyść kobiety. Stwierdził bowiem, iż zwolnienie za kilka tabliczek czekolady to nieproporcjonalnie duża kara. Pracodawca powinien wziąć też pod uwagę sytuację osobistą kobiety. Decyzja o zwolnieniu została więc cofnięta.

 

 

 

Źródło:  Ad.nl